Jeszcze rano wydawało się, że złoty pobije swój kolejny rekord i kurs euro przekroczy barierę 5 zł. Jednak koło południa złoty zaczął się niespodziewanie umacniać. Dopiero po kilku godzinach resort finansów ujawnił, że przyczyną tego wzmocnienia była interwencja rządu. Ministerstwo sięgnęło do pieniędzy, które co roku dostajemy z Unii.
Interwencja nie była zupełną niespodzianką. We wtorek premier Donald Tusk zapowiedział obronę złotego, gdy jego wartość spadnie do 5 zł za euro. Dlaczego rząd nie czekał, aż nasza waluta dotrze do tej granicy? "Bo chciał zahamować osłabienie złotego. Ci, którzy uważali, że akcja rządu nastąpi przy 5 zł, przeliczyli się" - mówi Rafał Uss, dealer walutowy w Raiffeisen Bank Polska.
Akcja w obronie złotego rozpoczęła się przed południem. Najpierw zaskakujące oświadczenie złożył szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski: "Zapadła decyzja dotycząca wejścia do mechanizmu kursowego ERM2 bez zmiany konstytucji".
>>> Chlebowski umocnił złotego
To odważny gest, bo takiemu posunięciu sprzeciwia się PiS. ERM2 to dwuletnia poczekalnia, przez którą musi przejść każdy kraj kandydujący do przyjęcia wspólnej waluty. Podanie perspektywy wejścia do ERM2 miało uspokoić inwestorów i świadczyć o stabilności finansowej kraju. Kilka minut potem na rynek trafiły pierwsze transze euro. "Uderzenie z dwóch stron to majstersztyk" - mówi analityk Piotr Kuczyński. Jaka pula euro została wymieniona? Ministerstwo Finansów nabrało wody w usta. Nieoficjalnie padają kwoty od 100 do 300 mln euro.
Jednak to wystarczyło, by w górę ruszył nie tylko złoty, ale też giełda. Indeksy, które na otwarciu pikowały, zakończyły dzień na plusie. "Warszawa była najsilniejszym rynkiem w Europie" - przyznaje Roman Przasnyski z firmy doradczej Gold Finance. Budapeszt stracił w tym czasie 7,6 proc., Praga 3,5 proc., a Moskwa niemal 5 proc.
Na jak długo wystarczy nam sił? Analitycy ostrzegają: Polska to część Europy, której inwestorzy zaczęli unikać. Oliwy do ognia dolały trzy opiniotwórcze tytuły: "The New York Times", "The Wall Street Journal" i "Financial Times". Gazety wzięły pod lupę waluty naszego regionu i wystawiły nam fatalne rekomendacje. Skutek: poranna ucieczka inwestorów z warszawskiej giełdy i osłabienie złotego, które powstrzymała dopiero interwencja rządu. Według prof. Stanisława Gomułki, byłego wiceministra finansów, w ostatnich tygodniach z naszego kraju mogło wypłynąć nawet 30 mld zł.
>>> Przeczytaj, co o interwencji rządu mówią inni eksperci
Te czarne wizje nie pomagają złotemu. A to znaczy, że akcja rządu mogła pomóc mu tylko na chwilę. "Trudno odtrąbić wielki sukces. Złoty w dalszym ciągu jest bardzo słaby" - ostrzega Piotr Kalisz, ekonomista w Citi Handlowym.