Cztery prywatne spółki mają koncesje na zarządzanie łącznie 468 km autostrad. W przypadku dwóch: Gdańsk Transport Company (GTC) zarządzającej fragmentem autostrady A1 między Rusocinem a Toruniem oraz Autostrada Wielkopolska II (AWSA II) zarządzającej autostradą A2 między Świeckiem a Nowym Tomyślem, kwestia zniesienia opłat wydaje się mało skomplikowana.

Reklama

Obydwie autostrady zostały wybudowane w systemie tzw. opłaty za dostępność. To znaczy, że państwo płaci firmom zarządzającym drogami kwotę określoną w umowie koncesyjnej (jej treść nie jest znana) za utrzymanie autostrady w odpowiednim stanie. Jak możemy przeczytać w raporcie rocznym GTC: „Z reguły wynagrodzenie strony prywatnej jest tak ustalane, aby pokryło koszty ponoszone przez stronę prywatną, a także zapewniło określony zysk”.

Jednocześnie państwo ma „wyłączny wpływ na określenie wysokości stawek opłat” (za przejazd – red.), a pochodzące z opłat pieniądze trafią na rachunek Krajowego Funduszu Drogowego. Prócz stałej opłaty GTC otrzymuje także opłatę zmienną, uzależnioną od natężenia ruchu. Zakładając zatem, że nie przeszkadzają temu inne koncesyjne zapisy, państwo mogłoby ustalić opłaty za ten fragment autostrady na 0 zł. Na tych samych zasadach, jak GTC funkcjonuje spółka AWSA II. Tutaj również decydujący wpływ na wysokość opłat ma państwo.

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>

Reklama