Agencja Lotnictwa Cywilnego Gruzji poinformowała, że gruzińskie linie Georgian Airways od 20 maja będą mogły realizować rejsy między Tbilisi i Moskwą. Wcześniej pozwolenie wydano też rosyjskiej linii Azimuth.

Reklama

Komentując tę decyzję, Jermak ocenił, że "historia zawsze pamięta tych, którzy udawali, że nie zauważają ludobójstwa, nazizmu i jego autorów".

Wskazał, że gruziński naród demonstruje solidarność z Ukrainą. "Mamy wspólnego wroga, który od lat 90., a później 2008 r. zabijał Gruzinów, a od 2014 r. zabija Ukraińców" - napisał Jermak w Telegramie. "Ale wygląda na to, że niektórzy próbują nie zauważać rakietowych ostrzałów Kijowa, zniszczonej Marjinki, zabitych w Buczy, Irpieniu, Iziumie, porwanych dzieci... Wygląda na to, że niektórzy zapomnieli o tragedii w Gori" - dodał.

"Możliwe, że komuś się wydaje, że ich to nie dotyczy. I współpraca z terrorystami i zabójcami to coś normalnego. To błędne stanowisko, historia wszystko rozstawi na swoich miejscach, ludzie także" - podsumował.

Nieoczekiwana decyzja Kremla

W ubiegłym tygodniu Kreml poinformował o zniesieniu wiz i przywróceniu bezpośrednich połączeń lotniczych z Gruzją. MSZ Ukrainy oceniło, że Rosja proponuje Gruzji "pakt z diabłem".

Bezpośrednie połączenia lotnicze z Gruzją zostały przez Rosję zlikwidowane w 2019 roku. Rejsy od tego czasu odbywały się np. przez Armenię, gdzie samoloty wykonywały lądowanie techniczne, a pasażerowie nie opuszczali pokładu.

Rosja wprowadziła wizy dla obywateli Gruzji w 2000 roku, analogiczny krok wykonały następnie władze w Tbilisi. Po wojnie rosyjsko-gruzińskiej o Osetię Południową Tbilisi zerwało z Moskwą stosunki dyplomatyczne, ale w 2012 roku w trybie jednostronnym przywróciło reżim bezwizowy dla Rosjan.

Gruzińska opozycja zapowiedziała protest w dniu przywrócenia lotów.