Sebastian Stodolak: Dlaczego deweloperzy budują 18-metrowe klitki i nazywają je mieszkaniami? Gdyby nie patrzeć im na ręce, to budowaliby jeszcze mniejsze, jednocześnie windując ich ceny…

Michał Kubicki (deweloper od 1995 r.): To nieścisłość. Mieszkań poniżej 25 mkw. od dawna nie można budować. To reguluje ustawa. Mniejsze lokale - co ważne: użytkowe - mogą funkcjonować jako mikroapartamenty objęte 23-proc. podatkiem VAT. Z prawnego punktu widzenia nie różnią się one niczym od sklepu czy pokoju hotelowego.

Reklama
Tyle że deweloperzy i tak chcą sprzedawać je indywidualnym klientom, którzy będą traktować je jak mieszkania.

To się pewnie zdarza, ale co pan proponuje? Zakazać budowy lokali mniejszych niż 25 mkw.? Wie pan, jak by to wpłynęło na hotelarstwo? Przecież obecnie standard dwugwiazdkowy to pokoje o powierzchni 12 mkw., trzy gwiazdki - 13 mkw., a 25 mkw. to dopiero cztery czy pięć gwiazdek. Ceny wynajmu pokoi poszłyby w górę i nikogo poza wąską grupą nie byłoby na nie stać. Rozumiem, że w regulacjach chodzi o to, by wszystkim się wygodnie mieszkało, ale trzeba być realistą. Proszę spytać o metraże ludzi, którzy w latach 80. czy na początku 90. mieli swoje pierwsze mieszkanie. To były często 30-letnie kawalerki po 17 mkw.

Reklama
Ale często się wskazuje, że przed 1989 r. budownictwo miało inne plusy. Na przykład sąsiad sąsiadowi nie zaglądał przez okno, bo odległości między blokami były większe. Było wokół nich też więcej zieleni, infrastruktura była lepiej rozplanowana…

No, było wspaniale za PRL. Też chciałbym, żeby wszystko było cudownie na naszych osiedlach, wszędzie mnóstwo drzew, wspaniałe place zabaw. Bądźmy jednak poważni. Jeśli chcemy zmusić deweloperów do budowy większej liczby dużych mieszkań, to nie możemy zapomnieć o tym, że za tym idą koszty. Deweloper prowadzi działalność nastawioną na zysk.

CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM WYDANIU MAGAZYNU DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ>>>