DGP: Czy mBank przetrwa kolejne zwiększenie rezerw na walutowe kredyty hipoteczne?

Cezary Stypułkowski: To zależy… Niepewność orzecznicza, która wynika z dysfunkcjonalności polskiego systemu sądowniczego i paraliżu Sądu Najwyższego, oraz pewna inercja instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo finansowe spowodowały, że kilka lat temu zawaliły się paradygmaty funkcjonowania sektora bankowego. W rezultacie musimy budować scenariusze pod trudne do przewidzenia parametry, absurdalne z punktu widzenia bankowego warsztatu. Niektóre z nich oznaczają problemy dla kilku czołowych instytucji w Polsce, w tym dla nas, a w konsekwencji armagedon dla sektora z niewyobrażalnymi skutkami dla milionów Polaków. Po uporządkowaniu sytuacji Getin Noble Banku nasza branża jest przygotowana na zaabsorbowanie strat wynikających z propozycji szefa Komisji Nadzoru Finansowego – przewalutowania kredytów frankowych w taki sposób, jakby od początku zostały udzielone w złotych. Kiedyś określiłem to rozwiązanie jako „najdalej idące dające się racjonalnie uzasadnić”. Każda złotówka ponad ten poziom to bezzasadne uprzywilejowanie frankowiczów.

Reklama
Znamy opinię rzecznika generalnego TSUE: dyrektywa zabrania przyznawania bankom wynagrodzenia za korzystanie z kapitału przez klientów, choć dopuszcza je w drugą stronę.

Raczej że to pozostaje w sferze lokalnego prawa, choć w świetle dyrektywy, zdaniem rzecznika, to wątpliwe. W Polsce mamy bałagan intelektualny, instytucjonalny oraz orzeczniczy. Wyważenie rozsądnego balansu między prawami konsumenckimi a pewnością zobowiązań, które są podstawą wieloletnich umów, ciągle jest przed nami.

A nie jest to konflikt między prawem unijnym a krajowym?

Nie. Moim zdaniem rzecznik generalny sugeruje, byśmy się ogarnęli i rozwiązali toczące się spory ustawowo. Miarą intelektualnego i ekonomicznego absurdu jest to, że pretekstem dla kwestionowania najdłuższych umów, jakie w Polsce mamy, jest w swojej istocie marginalny zarzut rzekomej abuzywności użycia tabeli kursowej jako punktu odniesienia dla waloryzacji świadczenia. Niekwestionowaną istotą problemu jest deprecjacja złotego w stosunku do innych walut, w tym franka szwajcarskiego, na którą banki nie miały wpływu. Jeżeli miałoby się utrwalić orzecznictwo umożliwiające klientom osiąganie nieproporcjonalnie wysokich korzyści przez łatwość korzystania z zarzutu abuzywności i masowe unieważnianie długoletnich umów, to prowadzenie działalności gospodarczej, nie tylko bankowej, stanie się niemożliwe lub będzie obciążone nadmiernym ryzykiem.

Może należało poszukać innego kursu.
Reklama

Załóżmy, że banki by wpisały w umowy nie rynkowy kurs z danego dnia według własnej tabeli, tylko kurs NBP...

Niektóre tak robiły.

Technicznie to kurs z poprzedniego dnia, notabene ukształtowany na podstawie kwotowań banków komercyjnych. A my potrzebujemy do transakcji bieżącego kursu rynkowego. Proszę, uruchamiam aplikację mojego banku… (rozmówca bierze do ręki smartfon – red.)