Przedstawiając w poniedziałek swoje plany dla gospodarki lider Partii Pracy wskazywał na dziedzictwo 13 lat rządów Partii Konserwatywnej, którym jest, jak wyliczał, niski wzrost gospodarczy, zbyt małe inwestycje, zbyt duże ograniczenie wydatków, zepsucie stosunków handlowych z Unią Europejską i bałagan w systemie podatkowym.
"Wkrótce będziemy biedniejsi od Polski"
"Podsumował to wszystko jedną obciążającą statystyką. Jak przekonywał, wkrótce będziemy biedniejsi niż Polska. Polska! Ale chwileczkę. Dlaczego sir Keir wyobraża sobie, że Brytyjczycy mają jakieś nadane przez Boga prawo do bycia bogatszymi od Polaków? I dlaczego nie zastanowi się przez chwilę nad polityką, która sprawiła, że Polska odniosła taki sukces - bo gdyby był w Warszawie, w całości by się jej sprzeciwił" - zwraca uwagę Lynn.
Jak wskazuje, prognoza mówiąca, że przy obecnym tempie wzrostu w 2030 r. PKB Polski w przeliczeniu na mieszkańca będzie wyższy niż Wielkiej Brytanii, ostatnio zyskuje na popularności po obu stronach brytyjskiej debaty politycznej jako ilustracja relatywnego upadku kraju. Przypomina, że od 2010 do 2020 r. polska gospodarka rosła w tempie 3,6 proc. rocznie, a brytyjska - 0,5 proc, więc w przypadku utrzymania tego tempa, w 2030 r. faktycznie tak się stanie.
Błędy analizy sir Keira. "Polska poradziła sobie nadzwyczaj dobrze"
"W analizie sir Keira jest jednak kilka dużych wad. Pierwszą jest to, że zdaje się on z samozadowoleniem zakładać, że Wielka Brytania ma wrodzone prawo do bycia bogatszą od Polski. Jest to, delikatnie mówiąc, nieco lekceważące dla Polaków" - zauważa Lynn, podkreślając, że Polska poradziła sobie nadzwyczaj dobrze od czasu wyjścia z sowieckiej strefy wpływów, zwłaszcza że pozostała z dziedzictwem w postaci upadającego przemysłu ciężkiego, takiego jak górnictwo i przemysł stoczniowy. Dodaje, że według wszelkich standardów, wszędzie poza Azją Południowo-Wschodnią roczna stopa wzrostu na poziomie 3,6 procent jest bardzo dobra, a do 2030 r. Polska będzie prawie na pewno bogatsza od Włoch, Francji i Hiszpanii, a także będzie zmniejszać dystans do Niemiec.
Wyjaśnia, że Polsce udało się to osiągnąć w dużej mierze dlatego, że trzymała się polityki prowzrostowej i probiznesowej, bo najwyższa stawka podatku od osób fizycznych wynosi tylko 32 proc., stawka od osób prawnych - 19 proc., a zadłużenie w stosunku do PKB to tylko 46 proc., czyli mniej niż połowa poziomu brytyjskiego, i spada.
"Gdyby sir Keir stał na czele partii opozycyjnej w Warszawie, oczywiście sprzeciwiłby się wszystkim tym politykom, opowiadając się za wyższymi podatkami, większym zadłużeniem i większą interwencją państwa. Zamiast być niegrzecznym wobec Polski, być może sir Keir powinien zastanowić się nad polityką, która sprawiła, że odniosła ona taki sukces. Kto wie, może nawet część z tego mogłoby się sprawdzić również w Wielkiej Brytanii" - konkluduje publicysta "The Spectatora".
Z Londynu Bartłomiej Niedziński