1 grudnia w Indiach rozpoczęła się płatnicza rewolucja. Pierwsze firmy i mieszkańcy mogli zacząć posługiwać się wirtualnym pieniądzem – e-rupią. Indie to trzecie państwo, które zdecydowało się na taki krok – wcześniej elektroniczne waluty wprowadziły Bahamy i Nigeria.
E-rupia to cyfrowy pieniądz banku centralnego (Central Bank Digital Currency – CBDC), który ma cechy kryptowalut i tradycyjnej gotówki. Z tymi pierwszymi łączy je forma – CBDC to elektroniczny token magazynowany nie na koncie bankowym, lecz w wirtualnym portfelu. Z drugimi – bezpieczeństwo. „Stare” rupie wciąż pozostają oficjalnym pieniądzem emitowanym przez bank centralny. CBDC można wymieniać na normalną walutę i wypłacać, jest akceptowane w wymianie handlowej.
Dlaczego Indie postawiły na nową formę pieniądza? Odpowiedź ma wiele wątków, wszystkie jednak krążą wokół kwestii niezależności państwa. To właśnie „Atmanirbhar Bharat” – samowystarczalność kraju – jest najważniejszym celem urzędującego od ośmiu lat premiera Narendry Modiego. Technologia ma być sposobem, by ją osiągnąć. – Najbliższe 25 lat to kluczowy okres dla historii Indii. W 2047 r. wypada 100. rocznica uzyskania przez nie niepodległości i obecne władze dążą do tego, by kraj był w zupełnie innym miejscu niż do tej pory – mówi dr Aleksandra Jaskólska, związana z Centrum Badań nad Współczesnymi Indiami UW.
Reklama