Fundacja została powołana w kwietniu. Nazywa się dokładnie tak, jak urząd reprezentowany przez Adama Abramowicza. W statucie ma zapisanych kilka celów, ale obecnie skupia się na jednym. Rzecznik za jej pośrednictwem chce doprowadzić do uchwalenia przepisów, które zniosą obowiązek płacenia składek na ZUS przez przedsiębiorców. To pomysł drogi sercu Abramowicza, obecny w jego programie - "Dziesiątce Rzecznika MŚP". Problem w tym, że chociaż nie ma jeszcze projektu ustawy, to fundacja już rozpoczęła zbieranie podpisów poparcia. Zdaniem części prawników to niedopuszczalne. Tak uważa m.in. prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista. - Podpisy nie mogą być in blanco, dotyczyć projektu, którego nie ma albo nie jest ukończony - mówi.
Wątpliwości budzi też nazwa fundacji. Sugeruje ona bowiem formalny związek organizacji z urzędem rzecznika małych i średnich przedsiębiorców. - To niewłaściwe. Nawet jeśli założyciele są w jakiś sposób inspirowani przez rzecznika, to tej nazwy używać nie powinni. Moim zdaniem sąd, który zarejestrował tę instytucję, nie powinien tego robić - uważa prof. Piotr Uziębło, konstytucjonalista z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.
Z tymi zarzutami nie zgadza się prezes fundacji. Jak zapewnia, jest ona całkowicie niezależna od Abramowicza. Biuro rzecznika dodaje, że nie zmienia tego również to, że prezesem fundacji jest dyrektor generalny Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców Marek Woch. - Przewidzieliśmy, że mogą pojawić się zastrzeżenia, więc specjalnie zadbaliśmy o rozdzielenie pod kątem formalnoprawnym. Fundacja to oddzielny byt prawny, komitet inicjatywy ustawodawczej także. O przejrzystość zadbaliśmy aż do bólu - twierdzi Woch.
O komentarz "Dziennik Gazeta Prawna" poprosił również kancelarię premiera, bo to na wniosek szefa rządu powoływany jest rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Na odpowiedź czekamy.
Czytaj więcej we wtorkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej"