"WSJ" w przeszłości informował o zorganizowanej kradzieży zboża na okupowanych przez Rosjan terytoriach Ukrainy, opisując skomplikowany system, dzięki któremu przemytnicy przewozili duże ilości nielegalnie pozyskanego towaru ze wschodniej Ukrainy na Półwysep Krymski, zaanektowany przez Rosję w 2014 roku.

Reklama

"Kolejnym krokiem w procesie przemytu jest przekazanie skradzionego ukraińskiego zboża z Krymu do globalnych nabywców. Flota małych statków przemyca zboże, zazwyczaj z krymskiego portu w Sewastopolu, na większe statki towarowe oczekujące na morzu, na które ładunek jest przenoszony przy pomocy statków wyposażonych w dźwigi" - opisał "WSJ". Sewastopol - to port wojenny, baza Floty Czarnomorskiej Rosji.Następnie większe statki towarowe płyną do odległych portów - dodał dziennik.

Tego typu transfery morskie mogą pomóc w ukryciu pierwotnego źródła towaru, który nabywcy mogliby odrzucić, gdyby pojawiło się przypuszczenie, że pochodzi on z okupowanych przez Rosję terytoriów Ukrainy. Czasem skradzione ukraińskie zboże jest mieszane ze zbożem rosyjskim, aby dodatkowo ukryć jego pochodzenie - wynika z dziennikarskiego śledztwa.

"Pranie pszenicy"

Reklama

To pranie pszenicy - skomentował Yoruk Isik, szef firmy konsultingowej z siedzibą w Stambule, która zajmuje się śledzeniem statków Bosphorus Observer. Ukraińskie władze oraz analitycy rynku morskiego i zbożowego zidentyfikowali Sewastopol jako kluczowy punkt przechwytywania skradzionego zboża, przywożonego ciężarówkami lub koleją ze wschodniej Ukrainy. Od początku marca do października z portu w Sewastopolu wysłano w świat około 848,4 tys. ton zbóż, takich jak pszenica i jęczmień, czyli prawie 15 razy więcej, niż w tym samym okresie w ubiegłym roku wedle wyliczeń AgFlow, organizacji badającej rynek rolny z siedzibą w Genewie.

W czasie jednego z takich transportów na morzu, po wyruszeniu z portu w Sewastopolu, żuraw pływający, należący do firm powiązanych z Chodykinem, przekazał zboże na duży statek, należący do tych samych przedsiębiorstw. Do zdarzenia doszło niedaleko Cieśniny Kerczeńskiej, łączącej Morze Azowskie z Morzem Czarnym - wynika z danych zebranych przez ukraiński wywiad i analityków morskich, badania obrazów satelitarnych oraz danych dostaw.

Bosphorus Observer pomógł w identyfikacji części statków zaangażowanych w przemyt w Cieśninie Kerczeńskiej, dopasowując zweryfikowane zdjęcia i nagrania wideo do zdjęć satelitarnych, zwracając uwagę na takie cechy charakterystyczne jak rozmieszczenie dźwigów i włazów na statkach. Dowody, które umożliwiły powstanie raportu "WSJ" dostarczył także amerykański ośrodek analityczny Initiative for the Study of Russian Piracy.