Wielu przedstawicieli biznesu i polityki krytycznie podchodzi do wizyty Olafa Scholza w Pekinie, zarzucając, że "kanclerz powtarza scenariusz Angeli Merkel". Najwyraźniej nie rozumie powagi sytuacji. Dobre czasy, kiedy można było spokojnie zarabiać pieniądze w Chinach, już minęły - dodaje polityk Zielonych.
Szantaż gospodarczy Chin
Ekonomiści wskazują, że chiński reżim "wyraźnie i systematycznie wywiera presję na zagraniczne firmy", coraz częściej wykorzystując szantaż gospodarczy do osiągania celów strategicznych – analizuje w czwartek portal dziennika "Welt".
Olaf Scholz wybiera się do Chin, aby spotkać się z prezydentem Xi Jinpingiem. Kanclerzowi ma towarzyszyć kilkunastu przedstawicieli biznesu. Jak wyjaśniał niedawno kanclerz, dla niego ważne jest "utrzymywanie i dalszy rozwój stosunków międzynarodowych". Jednak w przypadku Chin nie ma mowy o "zwykłym biznesie" – zauważa "Welt".
Nasilenie represji politycznych
Duże korporacje, takie jak Siemens czy BASF, nadal produkują i sprzedają w Chinach, inwestując w tym kraju miliardy. Jednak wiele mniejszych firm jest coraz sceptyczniej nastawionych do angażowania się w Chinach. "Do dawnych obaw o ochronę własności intelektualnej i kradzież technologicznego know-how, teraz dochodzą nasilające się represje polityczne, które sprawiają, że liderzy biznesu stają się bardziej ostrożni, jeśli chodzi o Chiny" – podkreślił "Welt".
Widzimy, że Chiny są gotowe wywierać presję na zachodnie firmy, aby przeforsować własne interesy. Dotyczy to również niemieckich przedsiębiorstw – potwierdziła Katharina Viklenko z niemieckiej agencji promocji handlu zagranicznego Germany Trade & Invest (GTAI). Jako przykład podała niemieckich producentów - Adidas, Puma, Nike czy Hugo Boss, którzy wiosną 2021 roku stali się celem "zakrojonych na szeroką skalę kampanii bojkotowych, najwyraźniej kontrolowanych przez państwo". Firmy te naraziły się, informując, że nie będą już kupować bawełny z prowincji Xinjiang – regionu, gdzie nie przestrzega się praw człowieka (pojawiały się m.in. oskarżenia o przymusowej pracy Ujgurów).
Badanie przeprowadzone przez Mercator Institute for China Studies (MERICS) w Berlinie pokazało, że Pekin wykorzystuje szantaż gospodarczy do osiągania celów strategicznych. Od lutego 2010 do marca 2022 odnotowano 123 takie sprawy, przy czym liczba niezgłoszonych przypadków może być znacznie wyższa. Cześć firm mogła nie informować o takich incydentach z obawy przed działaniami odwetowymi.
Upolitycznienie wszystkich dziedzin życia
Pekin zmusza zagraniczne firmy do unikania drażliwych kwestii, sugerując, że ich interesy biznesowe zależą od odpowiedniego zachowania – komentuje Max Zenglein, ekonomista z MERICS, opisując taktykę chińskiego rządu. Tradycyjnie przywódcy Chin byli szczególnie wyczuleni na kwestie bezpieczeństwa i stosunki z Tajwanem. Nowością jest postępujące upolitycznienie wszystkich dziedzin życia.
Europejska Izba Handlowa w Chinach (EUCCC) wskazuje na "rosnący nacjonalizm gospodarczy". Do tej pory firmy niemieckie były mniej dotknięte represjami niż np. biznesy z USA, jednak "bardziej zdecydowana postawa UE wobec Chin może to zmienić".
Weryfikacja ryzyka na rynku chińskim
Niemieccy menedżerowie (…) w każdej chwili mogą stać się celem chińskich kampanii – zauważył Viklenko z GTAI. Powinni regularnie dokonywać weryfikacji ryzyka na rynku chińskim. I na pewno nie powinni polegać wyłącznie na Chinach. Łańcuchy dostaw powinny być zdywersyfikowane, a firmy powinny rozwijać alternatywne rynki zbytu.
Zdaniem eurodeputowanego i szefa grupy parlamentarnej ds. relacji z Chinami Reinharda Butikofera (Zieloni), firmom w takich działaniach powinni pomagać politycy. Większość niemieckich przedsiębiorców posiada realistyczny obraz Chin i wie, że chińska polityka gospodarcza nie opiera się na trwałym partnerstwie – podkreślił Buetikofer.
To głównie kilka dużych korporacji (…) uzależniło się od Chin, skupiając się na jeszcze większej koncentracji w tym kraju. Natomiast mniejsze firmy są bardziej rozważne i zaczęły dywersyfikację. Zamiast zabiegać o prezesów wielkich korporacji, niemiecka polityka powinna pomóc tym małym i średnim biznesom w ich mądrzejszej ścieżce, promując dywersyfikację, tak jak robi to np. Japonia – dodał.