Uważamy, że w Polsce siły opozycyjne powinny ze sobą blisko współpracować. Są rzeczy, które nas różnią, ale są też rzeczy, co do których nie ma różnic w podejściu - to są sprawy europejskie, to są sprawy funduszy europejskich dla Polski. Uważamy, że po wyborach dojdzie do powołania wspólnego rządu i że trzeba już przygotowywać plan tego, co będziemy w najbliższym czasie po wyborach wprowadzali. Taką rzeczą jest właśnie +pakiet europejski+ - oświadczył podczas konferencji prasowej w Sejmie wicemarszałek Sejmu, współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty.

Reklama

"Wspólny pakiet europejski"

Poinformował, że w środę szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski został upoważniony do skontaktowania się w tej sprawie z szefami innych klubów i kół parlamentarnych opozycji.

Zwracam się z uprzejmą prośbą, bez żadnej ambicji na palmę pierwszeństwa dla Lewicy w tej sprawie, do innych środowisk opozycyjnych, do pana Donalda Tuska, do pana Władysława Kosiniaka-Kamysza, do pana Szymona Hołowni - usiądźmy i przegadajmy to - powiedział Czarzasty. Jak dodał, "przygotujmy, żeby w przeciągu 100 dni, 50 dni, 20 dni, a najlepiej bezpośrednio na pierwszym, bądź drugim posiedzeniu Sejmu po - mamy nadzieję wygranych wyborach - usiąść i być przygotowany na przyjęcie pakietu ustaw, które zagwarantują powrót i przyjście tych środków europejskich do Polski".

Poseł Gawkowski przekonywał, że trzeba już dzisiaj rozmawiać o tym, jak sprowadzić "polskie pieniądze z UE". Dlatego delegacja Lewicy już w niedzielę jedzie do Brukseli. Na poniedziałek będą spotkania zaplanowane z trójką komisarzy, na wtorek z kolejną grupą najwyższych urzędników w Brukseli. Chcemy się spotkać z komisarzami i z tymi wszystkimi, którzy w Komisji Europejską decydują o tych pieniądzach. Koordynator naszej delegacji Robert Biedroń już na miejscu dzisiaj rozmawia o tym, czy rzeczywiście Fundusz spójności jest zagrożony i jak sprawić, żeby te środki jednak do polskich samorządów popłynęły - informował Gawkowski.

Szef Klubu Lewicy dodał, że eurodeputowany Lewicy Łukasz Kohut rozpoczął akcję zbierania podpisów pod wnioskiem do przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, "żeby pieniądze, które mogą służyć rozwojowi Polski lokalnej, nie zostały stracone".

Reklama

Gawkowski wyjaśnił, że można będzie to zrobić po "zmianie procedur, które pozwolą KE wysyłać pieniądze do Suwałk i Szczecina, do Żnina i Bydgoszczy, do Warszawy i Sosnowca". Wszystkie polskie samorządy mogą z tego korzystać. Lewica przedstawiła taki właśnie projekt już w tamtym roku. Zwróciliśmy się o jego przyjęcie, ale polski rząd zamroził go w zamrażarce. Dzisiaj jest dobry czas, żeby go odmrozić, ale tutaj tego nie zrobimy i to już wiemy - mówił szef klubu Lewicy.

Poseł Lewicy Adrian Zandberg przyznał, że "nie będzie mydlił oczu i opowiadał, że te wstrzymane pieniądze da się załatwić z dnia na dzień, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki tylko dlatego, że władza się zmieni i spojrzy swoimi pięknymi oczami w oczy przewodniczącej Ursuli von der Leyen".Europa już dzisiaj tak nie działa. To już nie są czasy, kiedy Angela Merkel mogła w Europie Wszystko. Europa to są zasady Europa. To są procedury. I do tego trzeba się z wyprzedzeniem przygotować - podkreślił.

W tym kontekście Zandberg przedstawił w imieniu Lewicy propozycję do "wszystkich sił demokratycznej opozycji", precyzując, że ma na myśli Polskę 2050, Platformę Obywatelską i PSL.

Przygotujmy wspólny pakiet europejski, to można wspólnie zrobić i to należy wspólnie zrobić. Jak sobie go wyobrażamy? Chodzi nam o ustawy, które po pierwsze posprzątają ten bałagan, który prawica zrobiła w sprawie Izby Dyscyplinarnej (SN). To jest dzisiaj główna blokada dla środków z KPO. Po drugie, to jest kwestia ustawy o komitecie monitorującym, czyli tego, żeby organizacje społeczne, związki zawodowe miały wgląd i nadzór w sposób wydatkowania środków, które z Europy płyną - powiedział.

Zandberg wskazał też na potrzebę wspólnego opracowania nowego harmonogramu absorpcji środków z UE ze względu na opóźnienia, które "prawica nam zafundowała". Poseł przekonywał też, aby "skończyć z wrzutkami parlamentarnymi na ostatnią chwilę, z pseudo-poselskimi projektami" i tak zmienić regulamin Sejmu i Senatu, aby wszystkie ustawy były "normalnie konsultowane, a nie przepychane po nocach".