Jeśli zaczniemy wysyłać sygnały możliwego dialogu i dyplomacji - co jest dość naturalne dla nas dyplomatów i polityków, ale nie w tym momencie - zostanie to odczytane przez pana Putina jako oznaka słabości, że łamiemy się i prosimy go o dialog - oświadczył Przydacz podczas panelu poświęconego NATO i przyszłości Sojuszu.

Reklama

Sprzęt i pieniądze dla Ukrainy

Jak dodał, Zachód powinien kontynuować politykę wspierania Ukrainy zarówno wysyłając sprzęt, jak i pieniądze, bo Ukraina "jest naprawdę zniszczona przez tę wojnę" i "naprawdę liczy na nasze wsparcie finansowe".

Dopiero kiedy zobaczymy jakieś sukcesy w kontrofensywie na wschodzie i południu Ukrainy, wtedy być może będzie miejsce na dyplomację, ale nie w tym momencie - oświadczył Przydacz, a jego wypowiedź została nagrodzona oklaskami.

Reklama

Konieczność przekonania wyborców

Wiceminister mówił też m.in. o konieczności przekonania społeczeństw i wyborców, że koszty ponoszone przez państwa zachodnie w związku ze wsparciem Ukrainy są tego warte.

Ojciec naszej niepodległości, marszałek Piłsudski powiedział kiedyś, że ludzie oczekiwali, że niepodległość będzie kosztowała dwie krople krwi. To jest sytuacja, którą widzimy też dzisiaj. Ludzie mogą myśleć, że stabilność i pokój na świecie kosztuje jednego centa - powiedział Przydacz. Jak dodał, szczególnie ważne będzie to w USA, które odgrywają przywódczą rolę, ale gdzie coraz częściej pojawiają się głosy izolacjonistyczne w Kongresie.

Odnosząc się do tej kwestii, uczestniczący w panelu kongresmen z Partii Demokratycznej Brendan Boyle wyraził nadzieję, że po prawdopodobnej porażce jego partii w listopadowych wyborach i przejęciu kontroli nad Izbą Reprezentantów przez Republikanów obecna polityka będzie kontynuowana. Zaznaczył jednak, że nie można być tego pewnym, bo przeciwko wsparciu Ukrainy i NATO może być nawet 1/3 republikańskiego składu przyszłego Kongresu.

Reklama

Rola Niemiec

W Aspen wiceminister Przydacz odniósł się także do roli i polityki Niemiec w kontekście obecnego kryzysu. Jak stwierdził dyplomata, Polska pozytywnie przyjęła zmianę kursu Berlina po rosyjskiej agresji, jednak chciałaby, aby Niemcy podjęły dodatkowe kroki w polityce energetycznej i "przecięły wszystkie polityczne i biznesowe powiązania" z Rosją Putina.

Ocenił, że właśnie te czynniki przyczyniły się do tego, że "Putin myślał, że jest wystarczająco silny, by zrobić to, co zrobił w lutym". Przydacz dodał też, że z tego względu Niemcy ponoszą jeszcze większą odpowiedzialność i powinny "robić więcej, a nie mniej" w sprawie pomocy Ukrainie, niż inne państwa UE.

Więc bądźmy ambitni. Zachęcajmy naszych niemieckich partnerów, by byli bardziej aktywni, nie tylko w sprawie polityki bezpieczeństwa, ale też innych sektorów - powiedział wiceminister Przydacz, zbierając oklaski od widzów.