"Słabe zarządzanie i korupcja w Eskom, południowoafrykańskim przedsiębiorstwie zajmującym się wytwarzaniem i dystrybucją energii, sprawiły, że mieszkańcy RPA muszą żyć z przerwami w dostawie energii od wielu lat, jednak obecne przerwy są najbardziej intensywne w historii" - oceniło BBC.
Aby zapobiec całkowitemu załamaniu się sieci, Eskom jednocześnie odcina zasilanie w różnych częściach kraju. RPA szybko zbliża się do zeszłorocznej liczby 2521 gigawatogodzin energii elektrycznej odciętej od sieci. W tym roku do lipca Eskom stracił już 2276 gigawatogodzin. W zeszłym tygodniu Eskom wszedł na szósty etap odcinania energii, co oznacza, że musiał wyciąć 6000 megawatogodzin, aby zapobiec ogólnokrajowej przerwie w dostawie prądu. Istnieje osiem etapów zrzucania obciążenia, każdy etap oznacza konieczność wycięcia 1000 megawatogodzin.
A do tego protest...
Przerwy w dostawach prądu zostały pogłębione przez zeszłotygodniowe protesty pracowników Eskomu. Negocjacje płacowe między Eskomem a pracownikami z trzech związków załamały się, co skłoniło ich do przerwania prac, poważnie utrudniając działania firmy i niezbędne prace konserwacyjne. Szef Eskomu Andre de Ruyter nazwał akcję protestacyjną "nielegalną" i oskarżył pracowników o trzymanie kraju jako "zakładnika". Pracownicy Eskom są klasyfikowani jako niezbędni w RPA i nie mogą strajkować.
Umowa dotycząca nowych wynagrodzeń została osiągnięta, ale Eskom twierdzi, że nie oznacza to końca przerw w dostawach prądu, ponieważ uporanie się z zaległościami w pracach konserwacyjnych zajmie trochę czasu. Co więcej, Eskom jest zadłużony w wysokości 26 mld dolarów.
Odcięcia prądu prawdopodobnie spowolnią wzrost gospodarczy i pogłębią bezrobocie, które wynosi w RPA 34,5 proc. Małe i średnie przedsiębiorstwa są motorem podupadającej gospodarki kraju. Według raportu McKinsey & Company z 2020 r. stanowią one co najmniej 98 proc. firm w RPA i są miejscem pracy od 50 do 60 proc. obywateli.