W maju wartość niemieckiego eksportu wyniosła 125,8 mld euro. Import był na poziomie 126,7 mld, co oznacza, że bilans handlowy Republiki Federalnej był prawie miliard euro na minusie. Taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy od 30 lat. – Przestaliśmy być mistrzami świata w eksporcie – alarmuje w jednym ze swoich materiałów "Bild", który dodatkowo zwraca uwagę na to, że spada wycena niemieckich przedsiębiorstw. Co ważne, według niemieckiego urzędu statystycznego Destatis import z Rosji w pierwszych pięciu miesiącach 2022 r. był o ponad 54 proc. wyższy niż w tym samym okresie 2021 r. Za to niemiecki eksport do tego kraju spadł o ok. 30 proc. To jest związane z jednej strony z sankcjami nałożonymi na Rosję, z drugiej z niemieckim uzależnieniem od rosyjskich surowców i jednocześnie ich rosnącymi cenami.
Dramatyczny wzrost cen widać choćby w przypadku prądu. Rok temu w czerwcu megawatogodzina na rynku spotowym EPEX kosztowała nieco ponad 70 euro. Od tego czasu podrożała o 200 proc. i w czerwcu wynosiła już 220 euro. Jeśli chodzi o gaz, to Markus Söder, szef opozycyjnej chadeckiej CSU, już przestrzega przed tym, że zimą Niemców może czekać jego racjonalizacja. I to pomimo tego, że obecnie magazyny gazu za Odrą są zapełnione już w ponad 60 proc., co jak na początek lipca jest wynikiem zupełnie niezłym. Problem zauważa także rząd. – Może nas czekać od trzech do czterech, może pięciu lat niedoboru. I musimy znaleźć na to odpowiedź. Istnieje ryzyko bardzo poważnego kryzysu gospodarczego z powodu gwałtownego wzrostu cen energii, z powodu problemów z łańcuchami dostaw i inflacji – mówił niedawno niemiecki minister finansów Christian Lindner w telewizji ZDF.