Na wtorkowej rozprawie w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe zeznawali świadkowie m.in. dziennikarz, który opublikował nagranie w mediach społecznościowych, były ochroniarz sklepu oraz kierownik ochrony.

Asesor sądowy Magdalena Adamowicz kilkukrotnie w trakcie rozprawy namawiała strony do zawarcia ugody. Mecenas Kacper Płażyński reprezentujący pro bono zwolnioną z pracy Weronikę S. powtarzał, że jego klientka jest na to gotowa. Pełnomocnik Jeronimo Martins wskazywał, że jego mocodawca nie wyraża zgody na ugodę.

Reklama

Weronikę S. zwolniono z pracy w 2019 rok, po tym, jak w mediach społecznościowych opublikowano film, powielony potem przez niektóre media, pochodzący z monitoringu jednego z gdańskich sklepów należących do firmy Jeronimo Martins. Na nagraniu widać, jak prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz kupuje alkohol w towarzystwie ochroniarzy i asystenta.

Kobieta, którą firma Jeronimo Martins oskarżyła o opublikowanie nagrania w internecie, została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Po tym zajściu, kobieta zgłosiła się do posła PiS Kacpra Płażyńskiego o pomoc. Adwokat w 2019 roku złożył w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe pozew przeciwko spółce, będącej właścicielem sieci sklepów Biedronka, w którym domaga się w imieniu klientki odszkodowania w wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia za bezprawne, dyscyplinarne zwolnienie z pracy.

Rozprawa

W trakcie wtorkowej rozprawy pełnomocnik Jeronimo Martins poinformował, że w wypowiedzeniu umowy o pracę, pracodawca wskazał, że Weronika S. weszła w sposób bezprawny w posiadanie tego nagrania i doprowadziła do jego ujawnienia.

Prokurator Prokuratury Okręgowej Krzysztof Prochowski wskazywał, że jednym z dowodów w toczącej się sprawie jest dokument z zakończonego w 2020 roku postępowania, w którym prokuratura uznała, że doszło do nagrania i jego udostępnienia. Dodał, że według prokuratury czyn nie stanowi przestępstwa z uwagi na znikomy stopień szkodliwości społecznej.

Świadek Maciej N., dziennikarz który opublikował w internecie nagranie nie chciał odpowiedzieć na pytanie od kogo otrzymał wideo, zasłaniał się tajemnicą dziennikarską. Wskazywał jednocześnie, że nie zna Weroniki S. i nigdy nie otrzymał od niej nagrania. Dodał, że nie został do tej pory przesłuchany przez śledczych.

Kolejny świadek Adrian K., były ochroniarz sklepu, tłumaczył że został poproszony przez Weronikę S. o obejrzenie nagrania z monitoringu, a następnie sfilmowanie go telefonem komórkowym i przesłanie powódce (która była jego koleżanką z pracy). Kolejne dwa dni Weronika pisała do mnie, żebym jej wysłał to nagranie. Nie pytałem po co - zeznawał świadek.

Reklama

Dopytywany przez Płażyńskiego stwierdził, że w trakcie nagrywania telefonem komórkowym obrazu zarejestrowanego przez monitoring był w pomieszczeniu z jeszcze jedną osobą, ale nie pamiętał z kim.

Na rozprawie stawił się również kierownik ochrony wszystkich sklepów sieci. Wskazał, że nagranie zarejestrowane przez Adriana K. (który zeznawał we wtorek) zostało przesłane również do innego pracownika firmy.

Zdaniem Płażyńskiego to pokazuje, że "katalog osób, które otrzymały nagranie z monitoringu jest szerszy i każdy z nich mógł je udostępnić" - wskazywał w rozmowie z PAP.

Dodał również, że wszyscy świadkowie, którzy we wtorek zeznawali w sądzie "wskazywali wprost, że nie mają dowodów na to, aby poszkodowana poza tym, że otrzymała nagranie w jakikolwiek sposób dalej je przekazywała" - ocenił adwokat.

Asesor sądowy na wtorkowej rozprawie nie wyznaczyła terminu kolejnej.

autor: Piotr Mirowicz