Wreszcie zaczynają się pojawiać pierwsze informacje wyjaśniające to niepomierne zdziwienie towarzyszące miesiąc temu ogłoszeniu kamieni milowych zawartych w KPO.

Kamienie milowe w KPO

Dla przypomnienia: Aby Polska mogła skorzystać z 36 mld euro pochodzących z europejskiego Funduszu Odbudowy, musi spełnić ok. 300 różnych wymagań zawartych w Krajowym Planie Odbudowy. Zgrupowano je w 115 tzw. kamieni milowych.

Reklama

Na pierwszy rzut oka prezentowało się to jasno i przejrzyście. Kiedy jednak tuż przez zjawieniem się 2 czerwca w Warszawie Ursuli von der Leyen ogłoszono, że III RP oprócz likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego winna wprowadzić kilka innych, całkiem znaczących zmian prawnych, zapanowała pewna konsternacja. Wszyscy starali się ukryć zaskoczenie, iż nigdy wcześniej o żadnej z nich nie usłyszeli nawet jednego słowa. Media (włącznie z rządowymi) oraz opozycja wyraźnie tłumaczyły sobie zaistniałą sytuację tym, że rząd wiedział, ale nie powiedział. Ponadto opozycji nie wypadało się dziwić, bo najbardziej intrygujące kamienie milowe są utrzymane w prounijnym duchu. Jednak i tak na największy wysiłek, żeby nie okazywać zaskoczenia, zdobyło się kierownictwo partii rządzącej. Przez zaciśnięte zęby liderów PiS jedynie od czasu do czasu przebijały się wypowiedzi takie jak ta Marka Suskiego z 7 czerwca. W rozmowie z Robertem Mazurkiem na antenie RMF ogłosił: to są postulaty programowe opozycji, które próbują przez zagranicę wrzucić, by polski rząd je realizował.

Reklama

Oto przez ostatni miesiąc byliśmy świadkami klasycznej sytuacji, jak to na początku wykwintnego rautu w pięknym salonie, mowę powitalną nagle zagłusza puszczony przez kogoś długi, przeciągły bąk. Po czym absolutnie wszyscy z całych sił udają, że go nie usłyszeli.

Zabawa dopiero się zaczyna

Tymczasem zabawa dopiero się zaczyna. Andrzej Gajcy na łamach portalu Onet opublikował tekst, w którym cytując rządowe dokumenty, udowadnia, iż … nikt właściwie nie wie, kto stworzyły ostateczny kształt polskiego KPO. Jak podkreśla Gajcy: „przyjęta 30 kwietnia 2021 r., w trybie obiegowym, uchwała Rady Ministrów w sprawie przyjęcia projektu Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększenia Odporności znacząco różni się od dokumentu ogłoszonego przed miesiącem”. Swoje wnioski opiera na wewnętrznych analizach rządowych. Jedna z zacytowanych mówi: „uchwała (Rady Ministrów – przyp. aut.) z 30 kwietnia 2021 r. nie zawierała wielu kluczowych kamieni milowych, które zostały w aneksie do decyzji implementacyjnej KE uwzględnione”.

I tu drogi czytelniku należy podkreślić przemilczaną dotąd oczywistość. Otóż prawie nikt w Polsce nie wie, kto i dlaczego wprowadził do KPO najbardziej kontrowersyjne kamienie milowe. Czy może zrobił to premier Morawiecki bez wiedzy swych ministrów? Czy polscy negocjatorzy w Brukseli bez wiedzy premiera? A może uczyniła to przebiegała Ursula von der Leyen dobrze widząc, że polski rząd nie czyta dokumentów przed ich podpisaniem? Albo też jakiś anonimowy francuski urzędnik ciepło wspominający wyprawy na wino z Donaldem Tuskiem? A przecież równie dobrze mogła to zrobić pochodząca z Albanii pani Nertila Haxhiraj, konserwująca wieczorami powierzchnie płaskie w brukselskich biurach, a przy okazji żywo interesująca się losami Europy Środkowej. Oto wyobraźmy sobie, że pani Haxhiraj robiąc przerwę w myciu podłóg sięgnęła po leżące na biurku polskie KPO i postanowiła je udoskonalić. Niemożliwe? W tym teatrze absurdu wszystko jest możliwe, ponieważ właściwie nic nie wiemy na pewno.

Możemy co najwyżej zabawić się w detektywa i na podstawie poszczególnych kamieni milowych starać się wywnioskować cui bono?

Wiatraki, składki, podatek od aut spalinowych i strefy zakazu ruchu

Ten dotyczący konieczności znowelizowania do 30 czerwca (czyli dziś do 23.59) ustawy odległościowej ma odblokować możliwość budowy w Polsce lądowych elektrowni wiatrowych. Z punktu widzenia zwykłych odbiorców prądu w III RP to świetny pomysł. Nasz system energetyczny balansuje na granicy zapaści, a po odcięciu od węgla z Rosji ceny energii szaleją. Każda dodatkowa porcja prądu w sieci staje się czymś na wagę złota. Tyle tylko, że to PiS rękami Anny Zalewskiej w 2015 r. rozpoczął walkę z wiatrakami. Nadal też sporo posłów z tej partii woli żyć bez prądu niż w pobliżu wiatraka. Czyżby zatem to „wrzutka” premiera Morawieckiego, usiłującego ratować polską energetykę oraz swoją partię przed nią samą? Acz na razie idzie mu średnio. Projekt nowelizacji nie udaje się przepchnąć przez Radę Ministrów ponieważ jego akceptację blokuje Zbigniew Ziobro wraz ze swymi ludźmi. Ci zaś niedawno odkryli, że bardziej niż sądownictwem opłaca się im zająć kopalnictwem węgla kamiennego.

Może więcej podpowie nam kamień milowy nakazujący obłożenie wszystkimi składkami ZUS każdej umowy cywilnoprawnej od marca 2023. Tu bezpośrednią korzyść z dodatkowych pieniędzy odniesie Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Trudno jednak podejrzewać, iż przy dokumencie grzebała w Brukseli prezes Gertruda Uścińska. Poza tym ZUS jedynie dystrybuuje fundusze. Natomiast ich nagły przypływ można np. tuż przed wyborami parlamentarnymi przeznaczyć na 15-stą emeryturę. Czyżby zatem dopisywał sam prezes Kaczyński?

Z kolei podatek od aut spalinowych i strefy zakazu ich ruchu w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców najpóźniej w 2025 r., to ewidentnie kamień milowy dostosowujący polskie realia do założeń Europejskiego Zielonego Ładu oraz Fit For 55. Czyli jednak przebiegła Ursula von der Leyen?

Ale jest też kamień mówiący o zmianie regulaminu Sejmu, żeby nie dawało się już przyjąć ustawy w jedną noc. Może więc wszystko to sprokurował diaboliczny Donald Tusk?

Morawiecki kontra Ziobro

Tak możemy bawić się jeszcze długo, a dokładniej mówiąc z każdym ze 115 kamieni milowych. Nadal przy tym wiedząc tylko tyle, że zabawa wokół KPO dopiero się zaczyna, bo o przyjęcie sporej liczby kamienni trwać będzie walka toczona głównie między Mateuszem Morawickim a Zbigniewem Ziobro. Jednocześnie dla PiS oznacza to, że jeśli przyjmie kamienie to de facto podniesie podatki przed wyborami, a swemu elektoratowi okaże słabość i uległość wobec Brukseli. Jeśli je odrzuci, nie będzie pieniędzy z KPO i sfinansowanie „kiełbasy wyborczej” okaże się o wiele trudniejsze (o podtrzymywaniu koniunktury gospodarczej już nie wspominając).

Wprawdzie partia mogłaby odwołać Morawickiego i zwalić na niego wszystkie winy, lecz wcale nie jest powiedziane, że znajdzie w Sejmie dość głosów, żeby jednocześnie powołać nowego premiera. Tak idealna sytuacja patowa wymusza nieustanną młóckę wewnątrz obozu władzy przy okazji każdego z kamieni. Prowadzi ona kraj albo w stronę mocniejszego zacieśniania związków z Unią, albo też do ich zrywania. Mający pierwotnie stanowić zastrzyk gotówki dla państw dotkniętych pandemią Fundusz Odbudowy w przypadku Polski zamienia się w dwa bitewne pola. Na jednym toczyć się będzie walka polityczna w kraju, na drugim miedzy Warszawą a Brukselą. Zaś dopisane w tajemniczych okolicznościach kamienie milowe zapewniają, iż łatwo nie da się jej wygasić. Jeśli sporządziła je jedna osoba, ma szansę dorobić się w przyszłości miana nowego Konrada Wallenroda. Będącego bohaterem dla tej strony, która wygra.