– W budżecie państwa na rok bieżący nie zaplanowano dodatkowych rezerw celowych na szkolnictwo wyższe i naukę. Dlatego uczelnie na pokrycie kosztów działalności będą mogły wykorzystać środki przyznane w 2021 r. w formie subwencji, które pierwotnie przeznaczone były wyłącznie na działania inwestycyjne – opisuje propozycję Adrianna Całus, rzeczniczka resortu. Chodzi o kwotę 900 mln zł.
Profesor Stanisław Mazur, przewodniczący komisji ds. ekonomicznych Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, wyjaśnia, że jeśli nie chce się dobić inwestycyjnie szkolnictwa wyższego, taki ruch można zrobić raz. – W ten sposób udało się przesunąć na rachunki bieżące pojedynczej uczelni ok. 10 mln zł. Mamy więc względną płynność. Ale co potem? – pyta i szacuje, że dziś dodatkowe koszty dla uczelni wynikające z nowych cen energii, inflacji i płac sięgają 1,5 mld zł.
Przypomina, że uczelnie słyszały wcześniej z resortu deklaracje rozmów o preferencyjnych cenach gazu i prądu. Stanęło na gazie, choć to właśnie prąd jest gwoździem do trumny dla ich wydatków. – Tu nic nie udało się uzyskać, a podwyżki idą w miliony złotych – mówi.
Reklama