Profesor Van Meurs, który wykłada historię na uniwersytecie w Nijmegen na wschodzie kraju, badał między innymi politykę miejską w zakresie żydowskich nieruchomości po wojnie w Apeldoorn w centralnej części Holandii.

Reklama

"Żydowskie domy są niezbędne dla urzędników"

Logika stojąca za tego rodzaju działaniami polega na tym, że gminy uważały, że żydowskie domy są niezbędne dla urzędników, którzy objęli ponownie swoje funkcje po wojnie – powiedział naukowiec w „Nieuwsuur”, programie wyemitowanym w telewizji publicznej NPO w ubiegły weekend.

W programie wystąpił też - mający żydowskie pochodzenie - Hubert van Blankenstein z Groningen na północy Holandii. Opowiedział on historię o tym, jak po wojnie jego rodzicom nie wolno było zamieszkać we własnym domu.

Reklama

Gmina przydzieliła go na początku wysokiej rangi strażakowi a później burmistrzowi – powiedział w „Nieuwsuur” Van Blankenstein. Ostatecznie po ośmiu latach zmagań z samorządem jego rodzice zdecydowali się sprzedać gminie swoją własność. Według Van Blankensteina za zaniżoną cenę.

Jak uważa Ronny Naftaniel, przewodniczący Central Jewish Consultation w Amsterdamie ten problem dotyczył nawet kilku tysięcy przypadków w Holandii. Naturalnie doprowadzało to do ogromnej frustracji tych osób – powiedział w programie Naftaniel.

Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek