"Kiedy i jak zakończy się wojna? - na to pytanie nie ma dokładnej odpowiedzi, ale wydarzenia rozwijają się w taki sposób, że opcji na rozwiązanie jest coraz mniej" - czytamy. Pierwszy wariant - twierdzi "Siegodnia" to przedłużająca się wojna, która zakończy się porozumieniem, nie odpowiadającym obu stronom konfliktu. W drugim - Rosjanie wkrótce zatrzymają agresję i sami zaczną wycofywać wojska z okupowanych terytoriów - "tak jak kiedyś uciekli z Kijowa".

Reklama

Opcja "przedłużającej się wojny" wydaje się najbardziej oczywista - pisze portal, dodając, że o takiej możliwości mówił wielokrotnie szef kancelarii prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowicz.

Dla Ukrainy - wynika z analizy - to zła opcja. "Urzędnicy europejscy już dają do zrozumienia, że ​​wniosek Ukrainy o członkostwo w UE zostanie szybko rozpatrzony, ale sam proces akcesji do Unii Europejskiej będzie się ciągnął latami" - czytamy. "Powodem jest właśnie to, że scenariusz przedłużającej się wojny wydaje się być najbardziej oczywisty również dla UE", a "gospodarka Ukrainy przez cały ten czas będzie sparaliżowana". Gazeta pisze, że w tym scenariuszu "ludzie nie będą mogli normalnie żyć, pracować i zarabiać", zaś infrastruktura kraju nie zostanie odbudowana. "Nikt nie zainwestuje w coś, co można ponownie zbombardować" - twierdzi "Siegonia".

Scenariusz zły dla obu stron

Reklama

Zauważa jednak, że Ukraina otrzymuje z Zachodu coraz skuteczniejszą broń i sprzęt. Amerykanie uruchomili program lend-lease. "Oznacza to, że Rosjanom będzie coraz trudniej osiągnąć przewagę, nawet najmniejszą" - twierdzi gazeta. Przypomina jednak, że z perspektywy Rosjan "wielotonowe bomby z lat pięćdziesiątych taniej jest wysadzić, niż przechowywać".

"Długa wojna to zła perspektywa dla Ukrainy. Ale ta perspektywa jest również bardzo zła dla Rosji" - pisze "Siegodnia", przypominając, że w interesie rosyjskich elit jest zatrzymanie konfliktu, który "ciągnie Rosję na dno". W ocenie gazety, tylko "Putin jest zdeterminowany, by walczyć dalej". I - wynika z analizy - "wszyscy czekają na niewypłacalność Rosji". Ten moment - zdaniem gazety - nadchodzi. "Rosji już teraz brakuje środków, m.in. w przemyśle obronnym. Rosja nie może produkować pocisków manewrujących Kalibr bez zachodniej elektroniki".

Ale również sam Putin nie może już powstrzymać wojny. Jeśli wyda rozkaz odwrotu, "stado straci zaufanie do pasterza". "Elity wykorzystają sytuację, usuną Putina i spróbują negocjować z Zachodem" - przewiduje "Siegodnia", przypominając o tym, że ważnego oświadczenia Władimira Putina spodziewano się z okazji przypadającego na 9 maja Dnia Zwycięstwa, ale takie oświadczenie nie padło. "Putin nie powiedział nic znaczącego. Prawdopodobnie nie wie, co robić" - czytamy.

Reklama

"Podobnie" - przypomina gazeta - "jak prezydent USA Joe Biden". 9 maja amerykański prezydent przyznał, że "w tej chwili nie ma wyjścia z konfliktu na Ukrainie". "Staram się wymyślić, co możemy z tym zrobić" - cytuje dziennik słowa prezydenta USA.

"Przycisk nuklearny" w zanadrzu

Dziennik przypomina, że Putin w zanadrzu ma jeszcze "przycisk nuklearny". "To znana prawda, że zwierzę, wpędzone w ślepy zaułek, staje się szczególnie niebezpieczne" - czytamy. A jednak, w przeddzień obchodów Dnia Zwycięstwa wywiad USA poinformował, że nie dostrzega żadnych oznak przygotowań do użycia broni jądrowej.

Gazeta przypomina przewidywania, że "samolot zagłady" wystartuje właśnie 9 maja. Tak się jednak nie stało. Spekulacje, że jest uszkodzony, gazeta poddaje w wątpliwość. "Powodem jest raczej to, że Putin postanowił dać do zrozumienia Zachodowi, że nie użyje broni jądrowej" - czytamy w analizie.

"Uderzenia nuklearne grożą przekształceniem wojny ukraińskiej w III wojnę światową" - przypomina "Siegodnia". "Armia rosyjska, której dowództwo jest zdecydowanie niezadowolone z działań Putina, może nie wykonać rozkazu i nie odpalać pocisków nuklearnych" - przewiduje. Jak dodano, Rosjanie nie są gotowi "umierać za wątpliwe idee swojego prezydenta, podczas gdy on sam jest zaszyty w syberyjskim bunkrze".

"Jeśli armia nie wykona rozkazów Putina, to - podobnie jak wycofanie wojsk rosyjskich z Ukrainy - może oznaczać koniec władzy Putina". Z tego - zdaniem gazety - "Putin prawdopodobnie zdaje sobie sprawę, a może nawet przecenia zagrożenie". Stąd właśnie wysyłane w kierunku Zachodu sygnały, że broń jądrowa nie zostanie użyta.

Obalenie Putina? To prawdopodobne

Obraz sytuacji jest dla Putina niezbyt radosny - zauważa ukraińska "Siegodnia".Kontynuacja wojny oznacza dalsze pogrążanie się w chaosie gospodarczym. Stąd już krótka droga do demonstracji, zamieszek i - w konsekwencji - utraty władzy. Skorzystanie z opcji atomowej to z kolei wizja III wojny światowej, buntu w wojsku i - również wówczas - wizja utraty władzy. Ale ponieważ dotąd podgrzewano nastroje, również wycofanie wojsk z Ukrainy i podpisanie jakiegoś traktatu mogłyby oznaczać protesty to samo.

Putin rozważa więc inne scenariusze. Jednym z nich jest zwiększenie skali operacji wojskowych w Naddniestrzu i Mołdawii, ale to oznacza po protu rozszerzenie strefy wojny, i nie rozwiązuje to problemu braku zasobów, z którym mierzy się obecnie armia.

"Putin się przeliczył"

Jak zauważa "Siewodnia" głównym problemem Putina jest to, że się przeliczył, przewidując rozłam w UE, szybkie zwycięstwo i bierność NATO. A to podważyło wiarygodność Putina jako wojennego stratega wśród rosyjskich elit. "Coraz więcej osób na Kremlu utwierdza się w przekonaniu, że Putin jest nie do końca zdrowy na umyśle" - czytamy.

"Jeśli spojrzeć na wszystkie te fakty razem, prawdopodobieństwo, że Putin zostanie obalony w najbliższej przyszłości, jest bardzo wysokie" - przewiduje "Siegodnia". Przypomina, że według krążących w Rosji pogłosek, Putin pilnie potrzebuje operacji - i ten moment byłby "idealnym momentem dla niezadowolonej części elity". Gazeta przypomina, że taki scenariusz realizował się już w przeszłości. Potem - zdaniem "Siegodnia" - cały konflikt zakończy się wewnętrznym chaosem.

Putin zestarzał się, jest zmęczony walką i podczas parady 9 maja rozchorował się - przypomina gazeta. "Jest też coraz mniej osób, na których mógłby polegać – zwłaszcza w tak delikatnej materii" jak konflikt zbrojny. Sytuacja pozostaje więc niepewna. Ale prawdopodobieństwo pozytywnego dla Ukrainy - szybkiego rozwiązania sytuacji - jest wyższe niż pozostałe. I rośnie każdego dnia - konkluduje gazeta. .