Taką niepisaną jeszcze umowę Nicolas Sarkozy miał zawrzeć z polskim rządem w weekend. Dziennik "Polska" twierdzi, że praw do emisji CO2 - gazów cieplarnianego, które nasz przemysł dużo produkuje - nie będziemy kupować od 2013 roku. A taki był początkowo pomysł, którego autorami było kilka państw Unii m.in. Francja. Kraje te chciały jak najszybszej ratyfikacji pakietu energetyczno-klimatycznego, bo same produkują prąd w elektrowniach atomowych.
"Polska" twierdzi, że kompromis jest dla Polski nas korzystny. Pełne kwoty za emisję CO2 mielibyśmy płacić dopiero około 2020 roku. Wtedy też miałaby powstać pierwsza elektrownia atomowa w Polsce. Jej budowa oparta byłaby na francuskiej licencji.
Ale to nie koniec nowości. Nicolas Sarkozy miał w weekend obiecać, że Unia stworzy specjalny fundusz, który zbierałby pieniądze na unowocześnienie energetyki w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Prezydent Francji mówił nawet o kwotach. W grę wchodziłoby około 1 miliarda euro rocznie.
Jeśli umowa weszłaby w życie, Polacy odetchną z ulgą. Handel praw do emisji CO2 bez żadnych taryf ulgowych dla takich krajów jak Polska oznaczałby podwyżkę cen prądu o nawet 300 procent. O tym jak dokładnie będzie wyglądał pakiet energetyczno-klimatyczny zadecyduje jednak szczyt Rady Europejskiej, który zaczyna się już w czwartek.
Prezydent Francji ubił interes. Najpierw straszył restrykcjami dla polskich elektrowni węglowych emitujących dużo dwutlenku węgla. Mówił, że od 2013 roku prawa do tych emisji powinny być płatne, a prąd droższy. Zgodził się jednak na ustępstwa. Polska będzie płacić za emisje kilka lat później. W zamian musi kupić od Francji technologie do budowy elektrowni atomowej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama