Nowy projekt Unii nie zakłada transferu żywej gotówki, na jaki zdecydują się wg zapowiedzi prezydenta elekta Baracka Obamy Amerykanie, ale jedynie wprowadzenie ulg podatkowych. Ich wartość miałaby wynosić około 1 procenta dochodu narodowego Wspólnoty, czyli nieco ponad 130 mld euro. Każdy z rządów krajów UE sam mógł jednak zdecydować, czy chce i czy stać go na zmniejszenie zobowiązań fiskalnych. Jedyny warunek: trzymać się zasad i pułapów ustanowionych przez Brukselę. Dlaczego ? "Tylko w ten sposób możemy zachować równe warunki konkurencji na jednolitym rynku" - mówi DZIENNIKOWI Amelia Torres, rzeczniczka ds. gospodarczych Komisji Europejskiej.

Reklama

Część krajów Unii jak Francja czy Włochy teoretycznie nie może zwiększać wydatków publicznych: już teraz przekroczyły limit deficytu budżetowego ustalonego w traktacie z Maastricht. Jednak Komisja Europejska chce wyjść im naprzeciw, dając kilka lat więcej na zrównoważenie finansów publicznych.

Bruksela ma też inny pomysł na wyprowadzenie Unii z kryzysu. Z budżetu Unii szerszym strumieniem popłynęłyby pieniądze na fundusze strukturalne dzięki uproszczeniu obecnie obowiązujących procedur. W latach 2007 - 2013 Unia przeznaczyła na budowę autostrad, oczyszczalni ścieków czy kursy zawodowe 347 mld euro. Jednak pieniądze, które miałyby zostać wydane w 2011 czy 2012 roku, zostałyby przekazane już w przyszłym roku.

"Uzyskanie zgody na ten pomysł przez przywódców UE nie będzie jednak łatwe. Na wcześniejsze wypłaty musiałyby bowiem wyłożyć pieniądze bogate kraje Zachodu, a beneficjentami byłyby niemal wyłącznie nowe, biedniejsze kraje Unii" - tłumaczy anonimowo europejski dyplomata.

Wspólnemu planowi walki z kryzysem nie pomaga też to, że niektórzy liderzy bez oglądania się na Brukselę ogłaszają własne plany ratunkowe. Wczoraj swój scenariusz awaryjny zaprezentował premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown. Jego głównym elementem jest obniżenie do najniższego dopuszczalnego przez unijne prawo poziomu (15 proc.) podatku VAT. Jednak Francja i Niemcy wcale nie chcą iść tą drogą. "Ceny towarów i tak spadają. Dlaczego więc mielibyśmy obniżać VAT" - pytał wczoraj po spotkaniu z Angelą Merkel prezydent Nicolas Sarkozy. A pani kanclerz radziła, aby przez zbytni pośpiech nie pogrążyć unijnej gospodarki w jeszcze większych kłopotach.

p

Żaden kraj Unii nie korzysta z funduszy strukturalnych Brukseli tak bardzo jak Polska. W latach 2007 - 2013 mamy z tego tytułu otrzymać z UE blisko 70 mld euro. Dlatego pomysł szybszego uruchomienia wypłat, z którym osobiście wystąpiła komisarz ds. pomocy regionalnej Danuta Huebner, wyjątkowo ucieszy rząd. "Chcemy zasadniczo uprościć procedury, zmniejszyć wymogi formalne. Dzięki temu już w przyszłym roku zaliczki przekazywane Polsce mogą być nawet dwukrotnie większe niż obecnie" - zapowiada w rozmowie z DZIENNIKIEM Dennis Abbott, rzecznik Danuty Huebner. "Najważniejsze jednak jest to, że widząc większe zaangażowanie Brukseli, z udziału w unijnych projektach nie wycofają się prywatni przedsiębiorcy. A w czasach kryzysu pokusa ograniczenia ryzyka inwestycyjnego jest ogromna" - dodaje.

Reklama

Inicjatywa Brukseli, jeśli zostanie zaakceptowana, z pewnością ułatwi zbudowanie przed Euro 2012 podstawowej sieci autostrad. "Dziś na większość decyzji Komisji musimy czekać od 9 do 12 miesięcy. To zasadniczo wydłuża nasze prace" - przyznaje Piotr Żuber, dyrektor w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego.

Jednak plan ratunkowy, który ma w środę ogłosić Komisja Europejska, kryje też dla Polski pewne pułapki. Naszemu krajowi trudno będzie wykorzystać propozycję obniżenia podatków o kwotę równą 1 proc. PKB, aby zachęcić konsumentów do robienia większych zakupów. Rząd musi przestrzegać surowej dyscypliny budżetowej, jeśli chce szybko wprowadzić kraj do strefy euro. Tymczasem jeśli Niemcy i inne państwa Unii skorzystają z możliwości, które oferuje Bruksela, utrudni to konkurowanie polskim przedsiębiorcom. Zagraniczne firmy będą bowiem mogły liczyć na ulgi fiskalne, a polskie nie.