Onet poinformował w piątek, że banery wyborcze Marcina Romanowskiego, Jana Kanthaka i Daniela Obajtka drukowano w tajnym garażu w Aleksandrowie w województwie lubelskim. Według portalu proceder nadzorowali m.in. urzędniczka z Ministerstwa Sprawiedliwości oraz asystent Sądu Okręgowego w Krakowie. Prokuratura podejrzewa, że mogło dojść do nielegalnego wspierania komitetu wyborczego, z pominięciem oficjalnych źródeł finansowania - czytamy.

Reklama

Obajtek zaprzeczył tym doniesieniom we wpisie w mediach społecznościowych: "Niemieckie media i ich kolejne 'rewelacje'. Każdy artykuł pisany pod polityczne dyktando" - napisał. Dodał, że "wszystkie materiały wyborcze są drukowane zgodnie z przepisami, w ramach obowiązującego mnie limitu", a informacje, podane przez Onet nazwał "insynuacjami" i będą "podstawą do skierowania sprawy w trybie wyborczym".

Obajtek: Niech Polacy ocenią sami, ile myśmy dla nich zrobili

W kolejnym wpisie były prezes Orlenu, który startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego napisał, że powodem zainteresowania mediów są jego działania na stanowisku prezesa Orlenu.

"Tylko dlatego, że dbałem jak najlepiej potrafiłem o bezpieczeństwo energetyczne kraju, walczyłem z mafiami paliwowymi, odciąłem kraj od rosyjskich surowców, prowadziłem miliardowe inwestycje rozwijające polską gospodarkę, wspólnie z rządem zamroziłem ceny gazu i działałem tak, by ceny paliwa dla Polaków były jednymi z najniższych w Europie" - wyliczył we wpisie.

"Niech Polacy ocenią sami, ile myśmy dla nich zrobili" - zakończył Obajtek.