Informacja o nowych taryfach została przekazana liniom lotniczym we wrześniu br. Od przyszłego roku przewoźnicy zapłacą 9 proc. więcej niż obecnie, a w dwóch kolejnych latach podwyżki każdorazowo będą wynosić 14 procent.
Jak informuje dziennik "Algemeen Dagblad" obecnie trwają rozmowy z liniami lotniczymi, jednak zdaniem gazety, port jest nieugięty i nie zamierza wycofywać się z planu podniesienia opłat.
W ocenie holenderskich linii lotniczych KLM jest to przerzucanie kosztów strat portu na linie lotnicze. "Nie tylko musimy sobie radzić z własnymi problemami finansowymi, ale będziemy musieli także pokrywać straty odnotowane przez lotnisko" – napisała w oświadczeniu krajowa linia lotnicza. "To nierozsądne, niewłaściwe i nie do przyjęcia" – podkreśla w swym oświadczeniu KLM.
Wyższe ceny biletów?
Przewoźnik zapowiada, że jeżeli podwyżki wejdą w życie, linia będzie zmuszona do "znaczącego podniesienia cen biletów lotniczych", co ostatecznie będzie skutkować zmniejszeniem ruchu lotniczego.
"Podwyżka jest niezgodna z prawem lotniczym" – wskazuje w oświadczeniu firma przypominając, że prawo chroni konsumentów przed nadmiernie wysokimi stawkami stosowanymi przez port, który ma pozycję monopolisty. "Jeżeli stawki zostaną utrzymane, podejmiemy kroki prawne" – informuje KLM.
Władze lotniska nie chcą komentować stanowiska linii lotniczych. Wymieniamy teraz opinie, a ostateczną decyzję podejmiemy 31 października – poinformował rzecznik portu.
Schiphol jest nie tylko największym portem w Niderlandach, ale także jednym z ważniejszych lotnisk w Europie. Z liczbą 71 mln pasażerów w 2018 r. był trzecim pod względem ruchu lotniczego portem w Europie (po londyńskim Heathrow i lotniskiem Charlesa de Gaulle'a w Roissy pod Paryżem).