Od kiedy Frans Timmermans zajął się polityką klimatyczną i zielonym ładem, pozycję brukselskiego urzędnika, któremu rządzący w Polsce i innych krajach Europy Środkowej zarzucają wtrącanie się w nie swoje sprawy, zajęła Věra Jourová. Węgierski rząd „zerwał” przed rokiem relacje z czeską komisarz, gdy w jednym z wywiadów powiedziała, że Viktor Orbán buduje chorą demokrację. Z kolei idący w ślady węgierskiego przywódcy słoweński premier Janez Janša oskarżył ostatnio Jourovą o łamanie traktatów. – Gdyby coś takiego miało miejsce 15 lat temu, to myślę, że ona nie ostałaby się jako komisarz nawet tydzień – komentował.
Tymczasem bardziej radykalne pomysły, jak rozwiązać konflikt o praworządność, ma Didier Reynders, komisarz ds. sprawiedliwości, choć on sam pozostaje w Polsce raczej w cieniu praworządnościowego sporu. Jest zwolennikiem kar finansowych i jako pierwszy zapowiedział w lipcu na spotkaniu z ministrami sprawiedliwości z krajów UE wstrzymanie polskiego Krajowego Planu Odbudowy, z którego ma popłynąć do Polski co najmniej 36 mld euro. Kiedy Komisja Europejska skierowała we wrześniu wniosek o nałożenie na Polskę kar za niewykonanie środka tymczasowego w sprawie Izby Dyscyplinarnej, powiedział gazecie „The Financial Times”, że sankcje sięgną do miliona euro dziennie.