Prezes NIK skierował do TK wniosek o stwierdzenie niezgodności rozporządzenia w sprawie Funduszu Sprawiedliwości z kodeksem karnym wykonawczym i z konstytucją. Słusznie?

Reklama
Nie, nie ma ku temu podstaw – zakres delegacji ustawowej zawartej w k.k.w. nie został przekroczony. Zresztą o wartości merytorycznej tego wniosku świadczą uwagi przedstawicieli NIK wygłaszane podczas prezentacji raportu, że ewentualne stwierdzenie niekonstytucyjności będzie skutkować konsekwencjami prawno-karnymi. Innymi słowy: NIK złoży wtedy doniesienie do prokuratury. Za taki pomysł student I roku prawa dostałby ocenę niedostateczną. Dlatego nie mam wątpliwości, że raport i jego prezentacja to teatr, gra polityczna prezesa Mariana Banasia, bo to jemu grozi odpowiedzialność karna, a prokurator generalny jest odpowiedzialny za uruchomienie procesu, którego celem jest uchylenie immunitetu szefa NIK.
NIK zauważa, że nowelizacja k.k.w. z 2017 r. rozszerzyła cele FS, dodając zadania z zakresu przeciwdziałania przestępczości, obok pomocy postpenitencjarnej i pomagania ofiarom przestępstw. W efekcie, zdaniem Izby, rozmyto pierwotną rolę funduszu, którego dziś już nie można nazywać celowym.
To była świadoma decyzja ustawodawcy! W pełni racjonalna w ramach polityki karnej, gdzie stawia się też na prewencję. Jak spojrzymy na budżet funduszu, to 70 proc. środków kierowane jest na pomoc pokrzywdzonym, a na prewencję tylko 16 proc. W ramach projektów finansowaliśmy np. kampanię mającą na celu ustrzeżenie osób starszych przed oszustwami metodą „na wnuczka”, kampanię przeciwko pijanym kierowcom czy działania zmierzające do poprawy widoczności na drogach uczniów szkół podstawowych.