"Trybunał Europejski orzekł, że Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydając wyrok nakazujący mi przeproszenie Lecha Wałęsy za stwierdzenie, że był donosicielem Służby Bezpieczeństwa, który za pieniądze donosił do SB na swoich kolegów, postąpił niepraworządnie i nakazał władzom RP zapłacenie odszkodowania za fałszywy wyrok" — napisał w środę na Twitterze Krzysztof Wyszkowski. "Uważam, ze odszkodowanie to formalnie wypłacane przez MSZ powinno zostać odesłane do wypłacenia sędziom Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, którzy wydali ten nikczemny wyrok" - dodał.
Odszkodowanie dla Wyszkowskiego
Portal wPolityce.pl informuje dodatkowo, że Polska ma wypłacić Krzysztofowi Wyszkowskiemu 20 tys. zł odszkodowania. W takich sprawach sąd zasądza 5 tys. euro, ale widocznie mają tam stary przelicznik, bo zdaje się, że to teraz jest więcej, ale już nie będę się spierał. Jest to suma wynikająca z jakiejś zasady orzecznictwa - powiedział portalowi Wyszkowski.
Sąd nie przeprowadził szerokiego uzasadnienia, ponieważ MSZ, które reprezentuje Polskę w tym Trybunale, przesłało do ETPC, poza dokumentami, które ja przesyłałem, przesłało również to orzeczenie Sądu Najwyższego, które unieważniło wyrok, na który ja się skarżyłem, więc Trybunał w Strasburgu podjął decyzję o uznaniu tego wyroku za nierzetelny - wyjaśnił.
Jak doprecyzował, "skoro MSZ uznało, że doszło do nieprawidłowego wyroku, to Trybunał w Strasburgu uznał, że doszło do naruszenia Konwencji Praw Człowieka Art. 10 (o wolności słowa), ale już nie badał tego szczegółowo, ponieważ strona polska uznała, że wyrok był niesłuszny i że został już unieważniony".
Poproszony przez portal o komentarz, w jaki sposób przyjął wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w swojej sprawie, Krzysztof Wyszkowski stwierdził, "przyznaje, że z taką satysfakcją pomieszaną ze smutkiem". Bo wyrok +Wyszkowski przeciwko Polsce+ brzmi okropnie. Z powodu sędziów sądu w Gdańsku imię Polski zostało w ten sposób poniżone. Niestety. Bardzo jest mi przykro z tego powodu, ale to było konieczne. Występowałem w imieniu prawdy o przeszłości. Nie chodziło mi o poniżanie Polski, ale droga sądowa ma taki właśnie charakter - dodał.
Dopytywany, czego spodziewa się już po wydaniu tego wyroku, opozycjonista odpowiedział, że ma "nadzieję, że media ogólnie biorąc wreszcie przestaną pozwalać Lechowi Wałęsie na okłamywanie swoich odbiorców, słuchaczy, widzów". Wszędzie w telewizjach funkcjonuje publicznie w Europejskim Centrum Solidarności, gdzie ma swoje biuro i stamtąd rozsyła po całym świecie swoje kłamliwe oskarżenia, stwierdzenia. Mam nadzieję, że to wreszcie się zakończy. Przecież miasto Gdańsk łoży na Europejskie Centrum Solidarności po to, żeby Lech Wałęsa publicznie kłamał i znieważał Polskę, godnych szacunku polskich patriotów i naukowców, bo przecież tu chodzi też o historyków, których on znieważa, oskarża i w ogóle okłamuje publiczność. To jest coś niesamowitego, że temu człowiekowi się na to wszystko pozwala, ale niestety prezydentem Gdańska jest ta pani działająca razem w tym froncie totalnej opozycji przeciwko Polsce – oni to naprawdę przeciwko Polsce. I to trwa - wskazał Wyszkowski.
Najpierw wyrok Sądu Najwyższego, który unieważnił ten wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, powinien wreszcie skłonić ludzi, którzy nadal umożliwiają Wałęsie funkcjonowanie publiczne i rozsiewanie tych kłamstw, do zaprzestanie tych działań, a obecnie orzeczenie ETPC w Strasburgu. W wymiarze międzynarodowym mamy potwierdzenie, że nie sposób jest twierdzić, że Lech Wałęsa nie był płatnym donosicielem Służby Bezpieczeństwa, więc dlaczego Gdańsk jeszcze finansuje w gruncie te kłamstwa? Z pytaniem odsyłam do pani Dulkiewicz, do władz Gdańska i do dyrekcji Europejskiego Centrum Solidarności, które w ten sposób poniża również "Solidarność". Robiąc z tego człowieka bohatera, oni cały czas zakłamują historię - mówił.
Jak podkreślił, "ci sędziowie, którzy przez te szesnaście lat orzekali najczęściej wbrew prawdzie, wbrew swoim obowiązkom, wielokrotnie skazując mnie na przepraszanie Lecha Wałęsy i wypłacenie odszkodowania itd., powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności, a przynajmniej się wstydzić". Zwrócił przy tym uwagę, że "ci ludzie nadal są w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku, tam funkcjonują i to funkcjonują jako np. przewodnicząca wydziału".
Jak przypomina portal, Skargę w Strasburgu Krzysztof Wyszkowski złożył 8 maja 2012 roku. Jego pełnomocnik odnosząc się do wyroku sądu apelacyjnego twierdzi, że doszło do naruszenia praw człowieka. Chodzi o treść Konwencji o ochronie praw Człowieka, a konkretnie art. 6 dotyczący "obowiązku rzetelnego i starannego badania przez sąd materiału dowodowego w sprawie".
W tekście skargi do Strasburga znalazł się również zapis o tym, że wolność do wyrażania opinii i przekazywania informacji o współpracy Lecha Wałęsy ze służbami bezpieczeństwa została ograniczona "poprzez odwołanie się do prymatu ochrony dobrego imienia Lecha Wałęsy nad prawem Krzysztofa Wyszkowskiego do swobody wypowiedzi i informowania opinii publicznej".