Policja znalazła w sobotę materiały pirotechniczne i stos opon w pobliżu trasy przemarszu demonstracji pracowników medycznych. Jak powiedział Polskiej Agencji Prasowej Rafał Retmaniak z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, manifestacja przebiega pokojowo, ale mogą znaleźć się osoby, które będą chciały prowokować.
Jak przekazał Retmaniak, w bliskim rejonie przemarszu demonstracji policja zatrzymała busa z materiałami pirotechnicznymi, który prawdopodobnie miał dostarczyć materiały pirotechniczne uczestnikom zgromadzenia. Czynności trwają. Sprawdzamy, czy w samochodzie nie ma więcej podejrzanych materiałów - poinformował. Policja znalazła również stertę opon wraz z częściami elektroniki i przygotowaną podpałką. Możemy przypuszczać, że w odpowiednim momencie ktoś chciał to podpalić - powiedział Retmaniak.
Wielka demonstracja w Warszawie
Protestujący z całej Polski zebrali się w sobotę w południe w rejonie pl. Krasińskich, skąd przeszli przed KPRM. Po drodze zatrzymali się pod Ministerstwem Zdrowia, Pałacem Prezydenckim oraz Sejmem.
Przed Sejmem minutą ciszy uczczono pacjentów, którzy stracili życie - jak stwierdziła przemawiająca tam przedstawicielka środowisk medycznych - "przez błędy systemu ochrony zdrowia". - Tu jest zmiana, ona zaczyna się w tym miejscu - mówiła.
Protestujący mieli ze sobą transparenty z takimi hasłami, jak: "Krótko żyjemy, bo ciężko pracujemy", "Zapraszamy na oddziały, bo niedługo zamykamy", "Pandemia braków pielęgniarek i położnych trwa od lat", "Umieramy o 20 lat wcześniej, niż inne Polki", "Żądamy godnych zarobków", "Nie ma medycyny bez diagnostyki", "Politycy! Nie róbcie z medyków niewolników!".
Większość protestujących ubrała się w białe koszulki, a pielęgniarki noszą dodatkowo zawodowe czepki z aksamitną taśmą. Skandowali m.in.: "Publiczna ochrona zdrowia kona", "Wyleczcie, albo dobijcie", "Nie ma medyków, nie ma leczenia".
Po dotarciu demonstrujących przed kancelarię premiera przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok przekazała, że być może zostaną przed KPRM w tym miejscu, w którym się zatrzymano. Kancelaria premiera jest odgrodzona od protestujących barierkami.
Po demonstracji powstanie białe miasteczko
Po demonstracji i przemarszu zaplanowane jest powstanie białego miasteczka. Białe miasteczko wystartuje w sobotę, bezpośrednio po manifestacji - zapowiedział wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Artur Drobniak. Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok zaznaczyła, że w "białym miasteczku" pokazywane będą paski wynagrodzeń pracowników służby zdrowia.
Czego domagają się strajkujący?
Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia opublikował w piątek swoje postulaty. Obejmują one: natychmiastową zmianę ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia; realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki, a także zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego oraz wprowadzenia norm zatrudnienia uzależnionych od liczby pacjentów.
Komitet postuluje także zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego i stworzenie systemu ochrony pracowników przed agresją słowną i fizyczną pacjentów; wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej, a także uchwalenie ustaw o medycynie laboratoryjnej, zawodzie ratownika medycznego i innych zawodach medycznych.
W piątek, po spotkaniu z przedstawicielami Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego, minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że jest przewidywane spotkanie premiera z protestującymi medykami. Więc to spotkanie (z premierem) jest możliwe, jak będziemy wiedzieli, że obie strony się dobrze rozumieją, a na razie nie mamy tej pewności; potwierdzeniem tego jest tak wysoka kwota dodatkowych oczekiwań rzędu 100 mld złotych (...). Ale spotkanie z premierem jest jak najbardziej przewidywane, trzeba tylko odrobinę dobrej woli" – zaznaczył Niedzielski.