Pompeo został poproszony w piątek w TVN24 o komentarz w sprawie listu amerykańskich senatorów - Demokratów i Republikanów - którzy wezwali polski rząd do wstrzymania się przed wprowadzeniem prawa ograniczającego wolność mediów (chodzi o projekt PiS nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji) i "jednego z największych inwestorów w Polsce", koncernu Discovery, do którego należy TVN24.

Reklama

- Stawka jest tu naprawdę wysoka, USA inwestują w Polsce na gigantyczną skalę i to nie może się zmienić. Potrzebujemy polskich pomysłów, technologii, dobrych relacji handlowych - powiedział Pompeo. Przypomniał, że były prezydent USA Donald Trump podkreślał to za każdym razem, gdy spotykał się z polskim prezydentem Andrzejem Dudą. - Musimy mieć pewność, że ta sprawa zostanie rozwiązana we właściwy sposób - dodał.

Mówił, że w państwach demokratycznych - tak jak w USA - potrzeba wolnej prasy, "która robi, co do niej należy", "przygotowuje rzetelne materiały, jest uczciwa i sprawiedliwa". Podkreślił, że trzeba pracować nad "wolnością prasy, która powinna się rozwijać". "Dzięki temu ludzie dostają obiektywne treści, na których mogą budować przekonania. Tak działają kraje demokratyczne" - powiedział.

Przyznał, że widział list amerykańskich senatorów. - Mam nadzieje, że polski rząd podejmie dobrą decyzję. Potrzeba mediów uczciwych i rzetelnych. Oby takie były na całym świecie - stwierdził.

Reklama

"Prawda i fakty"

Mówiąc o roli współczesnych mediów zaznaczył, że powinny się dla nich liczyć "prawda i fakty". - Niech piszą o wszystkim, opisują blaski i cienie. Na tym polega zdrowa demokracja - powtórzył.

Zapytany, czy prawo szykowane w Polsce może mieć wpływ na amerykańskie inwestycje w naszym kraju ocenił: - To może mieć szkodliwy wpływ. Amerykańskie firmy zawsze wybierają miejsca gdzie mogą zarobić, tak działają Amerykanie, to są komercyjne przedsięwzięcia.

Reklama

Mówiąc o inwestycjach amerykańskich podkreślił, że Amerykanie wybierają miejsca, gdzie inwestycje "mogą przynieść najwyższy zwrot, a ryzyko polityczne, biznesowe i dyplomatyczne jest tak niskie, jak to tylko możliwe". - Jeśli inwestor przychodzi i widzi, że nie jest w stanie inwestować, bo nie ma zaufania do uczciwości sądownictwa, które zabezpieczyłoby jego interesy w zakresie ewentualnych odszkodowań i prawa własności, to zawsze rodzi ryzyko - stwierdził.

"Jestem przekonany, że polski rząd podejmie właściwą decyzję"

Wyraził przekonanie, że polski rząd zrobi, co trzeba i podejmie właściwą decyzję. - Rozumiem polityczne tarcia. Jestem przekonany, że polski rząd zrobi, co trzeba i podejmie właściwą decyzję. Im też zależy na rozwoju amerykańskich inwestycji. Pokładam wielka wiarę w to, że Polacy i wybrani przez nich przedstawiciele znajda właściwe rozwiązanie - powiedział.

Grupa amerykańskich senatorów we wspólnym oświadczeniu, opublikowanym w środę, ostrzegła polski rząd przed przyjęciem zmian w ustawie medialnej, które według nich dyskryminują amerykańskich właścicieli stacji TVN. Jak stwierdzili, przyjęcie tego prawa może negatywnie odbić się na relacjach handlowych i obronnych.

Inicjatorem listu jest senator Jeanne Shaheen (Partia Demokratyczna). Do Shaheen dołączyli inni Demokraci z komisji spraw zagranicznych: Dick Durbin, Chris Murphy, Chris Coons, szef tzw. komisji helsińskiej Ben Cardin, a także najwyższy rangą Republikanin w komisji spraw zagranicznych Jim Risch.

Projekt PiS nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, który z poprawkami poparła już sejmowa komisja kultury i środków przekazu, zmienia m.in. zasady przyznawania koncesji mediom z udziałem kapitału zagranicznego.

Według projektu, koncesję na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych może uzyskać podmiot z siedzibą w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego, pod warunkiem, że nie jest zależny od osoby zagranicznej spoza EOG. Porozumienie proponuje, by katalog państw, mających dostęp do rynku medialnego w Polsce obejmował państwa należące do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).

O decyzji ws. NS2: Żałuję, że tak wyszło

Żałuję, że tak wyszło, i że nie skonsultowano tego z polskim rządem - powiedział b. szef dyplomacji USA Mike Pompeo w kontekście porozumienia Stanów Zjednoczonych z Niemcami ws. zakończenia sporu o Nord Stream 2. Według niego, gazociąg powstał po to, aby Rosjanie "mieli na Ukraińców haka".

Pytany w TVN24, czy nie było sposobu na powstrzymanie budowy gazociągu Nord Stream 2, były sekretarz stanu USA odparł: - My (administracja prezydenta Trumpa) potrafilibyśmy to zrobić i taki mieliśmy plan; zawsze mówię, że gazociąg gotowy w 95 proc. przekaże zero metrów sześciennych gazu. My zdołalibyśmy powstrzymać jego budowę.

Jak mówił, nowa administracja Stanów Zjednoczonych "wybrała inną taktykę". - Dała zielone światło rosyjskiemu rurociągowi omijającemu teren Ukrainy i pozbawiającemu ten kraj wielu korzyści. A nade wszystko zagraża on (NS2) naszym sojusznikom z NATO - zaznaczył.

Pompeo ocenił, że "Niemcy podjęli złą decyzję o zgodzie na podwojenie ilości gazu przesyłanego gazociągiem". - A Rosja będzie mogła zakręcić kurek, kiedy im się spodoba - ostrzegł.

Odnosząc się do lipcowego porozumienie USA i Niemiec w sprawie zakończenia sporu na temat gazociągu Nord Stream 2, Pompeo ocenił, że jest ono nie do zrealizowania. - Wszyscy myślą, że to wspaniałe porozumienie. Ale jest równie nieegzekwowalne, jak wszystkie inne. Nic z tego nie wyniknie, dopóki przywódcom nie zależy" - powiedział. Jak dodał, "żałuję, że tak wyszło, i że nie skonsultowano tego z polskim rządem.

Odpowiadając na pytanie, czy prezydent Rosji Władimir Putin będzie używał tego gazociągu przeciwko Ukrainie, polityk ocenił, że na pewno tak będzie. - Oczywiście. To jest jasne. Między innymi po to ten gazociąg powstał, żeby (Rosjanie) mieli na Ukraińców haka. Prawdopodobnie zapłacą pierwszą ratę, może nawet i drugą. Ale nadejdzie kiedyś czas jakiegoś złożonego konfliktu, i (Rosjanie) przystąpią do negocjacji ze świadomością, że mają asa w rękawie - powiedział.

Pytany, czy administracja prezydenta Donalda Trumpa "nie mogła tego załatwić", b. szef amerykańskiej dyplomacji zapewniał, że tak się stało. - Załatwiliśmy; Kongres (Stanów Zjednoczonych) także. Została podpisana umowa, ale administracja (prezydenta Joe) Bidena się wycofała - powiedział.

Według niego, "może niektórzy kongresmeni wykorzystają szansę, aby wpłynąć na zmianę zdania administracji" Bidena. - Wątpię w to, ale bardzo bym tego chciał - powiedział Pompeo.

W ramach zawartej 21 lipca umowy z USA, Niemcy zainwestują w ukraiński sektor energetyczny, zobowiążą się do sankcji w razie wrogich działań Rosji i wesprą Inicjatywę Trójmorza. W jednym z kluczowych postanowień dokumentu zapisano, że "jeśli Rosja spróbuje użyć energii jako broni lub dokona dalszych aktów agresji przeciwko Ukrainie, Niemcy podejmą działania na poziomie krajowym i będą naciskać na podjęcie skutecznych środków na poziomie europejskim, w tym sankcji, by ograniczyć rosyjskie możliwości importu w sektorze energii".

Choć w tekście porozumienia brak jest o tym wzmianek, przedstawiciele Departamentu Stanu USA zapowiedzieli, że porozumienie oznacza wycofanie się z prób wstrzymania projektu za pomocą sankcji. Celem tej niewiążącej prawnie umowy jest według Waszyngtonu ograniczenie negatywnych skutków Nord Stream 2 dla Ukrainy i krajów regionu, w tym Polski.