Chodzi o podpisaną w 2020 r. przez firmę E&K, należąca według mediów do handlarza bronią, umowę z ministerstwem zdrowia Łukaszem Szumowskim na dostawę 1241 respiratorów, z której firma nie wywiązała się w całości - dostarczyła tylko 200 sztuk respiratorów.
Konferencja przed siedzibą E&K
Posłowie KO zorganizowali konferencję prasową w Lublinie przed siedzibą firmy E&K. - Ten odrapany budynek, ta odrapana tabliczka (z napisem firmy - PAP), jest symbolem prawdziwej walki PiS z pandemią – powiedział Joński.
Poinformował, że posłowie spotkali się w piątek w Lublinie z komornikiem, który prowadzi postępowanie egzekucyjne w tej sprawie, aby przekazać mu informacje, gdzie można jeszcze "poszukać pieniędzy, które być może handlarz bronią jeszcze ma, tak żeby odzyskać każdą złotówkę".
Dopytywany, o jakie ewentualne źródła pieniędzy chodzi, Joński powiedział, że właściciel spółki E&K podpisał kontrakt z PKN Orlen dotyczący sprzedaży maseczek. - Mamy informacje, że to było z początkiem sierpnia (ub. r.) – rozpoczął sprzedaż na wszystkich stacjach benzynowych maseczek jednorazowych – dodał Joński.
Jego zdaniem to nie jest przypadek. Poseł podkreślił, że już wtedy było wiadomo, że ten przedsiębiorca nie dostarczył zamówionych respiratorów i zalega z płatnością kilkudziesięciu mln zł wobec państwa. - Nagle podpisuje (umowę z Orlenem - PAP) i ma zgodę – zdajemy sobie sprawę z tego, że samej góry, również politycznej - żeby takie maski sprzedawać – dodał Joński.
Jego zdaniem jest prawdopodobieństwo, że środki zabezpieczone już przez komornika na koncie przedsiębiorcy to nie są pieniądze, które ministerstwo zdrowia zapłaciło za respiratory, ale środki, które spółka Skarbu Państwa, czyli PKN Orlen, mogła zapłacić za maseczki. - Komornik, którego chroni tajemnica, nie mógł poinformować, czy ten wątek sprawdził, czy też nie, ale na piśmie złożyliśmy taki wniosek, aby to zostało sprawdzone – powiedział Joński.
- Ta sprawa musi być do samego dna wyjaśniona. Nie spoczniemy i tej sprawy nie odpuścimy, póki ostatnia złotówka nie zostanie zwrócona do budżetu – dodał.
Licytacja respiratorów?
Szczerba zaznaczył, że został wyznaczony przez sąd ekspert, który oszacuje wartość tego sprzętu i będzie licytacja respiratorów. Jak dodał, respiratory te mają baterie jonowo-litowe, a ponieważ od wielu miesięcy zalegały w hangarach, to nie ma gwarancji, że sprzęt nie ucierpiał na skutek niewłaściwego przechowywania.
Krawczyk powiedział, że kilkakrotnie przychodził do siedziby spółki E&K, ale zawsze były drzwi zamknięte. Dzwonił też na numery telefonów podane w internecie, ale nikt nigdy ich odbierał. - Te respiratory, które polski rząd zamówił od firmy-krzak, która jest za nami, powinny teraz ratować zdrowie i życie Polaków – powiedział Krawczyk.
Dziennikarze po konferencji udali się do siedziby firmy E&K, ale drzwi były zamknięte. Joński zapowiedział kolejną konferencję w tej sprawie w niedzielę w Warszawie.
Oświadczenie Kaczyńskiego
Wiosną 2020 roku Ministerstwo Zdrowia podpisało umowę ze spółką należącą - jak donosiły media - do handlarza bronią. Firma E&K, która miała dostarczyć 1241 respiratorów, nie wywiązała się jednak ze zobowiązań - dostarczyła jedynie 200 sztuk, mimo że rząd wcześniej wpłacił jej 154 miliony złotych zaliczki (cała umowa opiewała na 200 mln zł).
W związku z niedotrzymaniem terminu dostaw sprzętu, który miał trafić do MZ w kwietniu i w maju ub.r., resort zdrowia odstąpił od umowy i otrzymał zwrot przedpłaconych pieniędzy w kwocie ponad 14 mln euro. Na firmę nałożono też kary umowne w wysokości 10 proc. wartości niezrealizowanego zamówienia, a za opóźnienie w dostawie w wysokości 0,2 proc. wartości dostawy za każdy dzień zwłoki.
Sprawę badała prokuratura. W końcu stycznia na stronach KPRM ukazało się oświadczenie w tej sprawie wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. "Oświadczam, że po zapoznaniu się ze sprawą zakupu respiratorów w kwietniu 2020 r., mogę stwierdzić, iż decyzja o skorzystaniu z firmy E&K została podjęta w oparciu o informacje przekazane przez służby specjalne, które nie dostrzegały przeciwwskazań do podjęcia takiej współpracy" - czytamy w oświadczeniu.