Decyzja jest bezpośrednią konsekwencją opublikowanego w grudniu ub. roku raportu na temat mienia pożydowskiego. Specjalna komisja, kierowana przez posła Jacoba Kohnstamma, po przeanalizowaniu dwudziestoletniej polityki restytucji zrabowanych dzieł sztuki orzekła, że należy uprościć proces zwracania cudzej własności.

Reklama

Kiedy wystąpi zasadność roszczenia?

Obowiązujące od 2001 r. przepisy mówiły o tym, że osoba, która ma roszczenia względem danego dzieła sztuki, musi wystąpić do Komitetu Restytucji. Ten zapoznawał się z racjami różnych stron, mógł również odrzucić wniosek, jeżeli obecny właściciel nabył przedmiot w dobrej wierze.

Jak zapowiada Ministerstwo Kultury, "państwo już nigdy nie będzie powoływać się na przejęcie w dobrej wierze, ponieważ dąży do jak najlepszego naprawienia bezprecedensowej historycznej niesprawiedliwości" - czytamy w komunikacie ministerstwa.

Obecnie tylko dwa pytania będą miały kluczowe znaczenie dla oceny zasadności roszczenia. "Czy jest wysoce prawdopodobne, że osoba wnosząca o restytucję jest spadkobiercą pierwotnego właściciela danego dobra kultury?" oraz "Czy jest wystarczająco prawdopodobne, że pierwotny właściciel nieumyślnie wyszedł z posiadania obiektu z powodu okoliczności bezpośrednio związanych z reżymem nazistowskim?"

- Ostrożne i uczciwe rozpatrywanie wniosków o restytucję ma zasadnicze znaczenie - podkreśliła w komunikacie szefowa resortu kultury Ingrid van Engelshoven. - Restytucja to coś więcej niż tylko zwrot obiektu. Jest to również akt uznania, że doszło do niesprawiedliwości wyrządzonej pierwotnym właścicielom i wniesienie wkładu w naprawienie tej krzywdy - wyjaśniła.

Reklama

Prawo zadziała wstecz?

Jak informuje w sobotnim wydaniu dziennik "De Volkskrant", nowe zasady będą mogły być zastosowane również do spraw już rozstrzygniętych w przeszłości. Może to mieć konsekwencje m.in. dla amsterdamskiego muzeum Stedelijk.

W 2018 r. Komitet Restytucji, po sześcioletniej procedurze orzekł, że obraz Wassilego Kandinskiego "Bild mit Hausern" (1909), znajdujący się w kolekcji tegoż Stedelijk Museum, może nie wracać do prawowitych właścicieli. Jak przypomina dziennik, o odstąpieniu od zwrotu mienia zadecydował fakt ogromnej wartości dzieła dla zbiorów muzealnych.

Miasto Amsterdam kupiło zrabowane przez Niemców dzieło Kandinskiego na aukcji w październiku 1940 r., zaledwie sześć miesięcy po rozpoczęciu okupacji. "De Volkskrant" przewiduje, że po piątkowej decyzji rządu, sprawa zwrotu obrazu trafi do ponownego rozpatrzenia.

Przed zrabowaniem przez nazistów obraz należał do Hedwig Lewenstein-Weijermann, która odziedziczyła go po swym mężu, żydowskim kolekcjonerze sztuki, Emanuelu Albercie Lewensteinie, posiadaczem obrazu od 1923 r.