Najpierw był zgrzyt dyplomatyczny, bo państwo A wydaliło kilku pracowników ambasady kraju B z zarzutami o szpiegostwo. W sumie nic nadzwyczajnego, bo takie wstrząsy zdarzają się nawet w relacjach między sojusznikami. Jednak tym razem w sieci, na forach i w mediach społecznościowych zapanowało niebywałe ożywienie. Internauci z całego świata przekonywali, że wyrzuceni dyplomaci nie byli szpiegami, zaś region przygraniczny państwa A powinien należeć do B. To niebywałe wzmożenie wyglądało na sterowane, jakby wciąż działała Cambridge Analytica, firma, której udało się m.in. wpłynąć w 2016 r. na wynik referendum brexitowego.
Kilka tygodni później w przygranicznym regionie państwa A niespodziewanie zanikł prąd. Niespodziewanie, bo wcześniej, nawet przy złej pogodzie, takich problemów nie było. Nie było też internetu, a w kolejnych godzinach zaczęło również brakować wody. Na ulicach pojawiły się grupki umundurowanych postaci w terenowych samochodach, ale nie wiadomo, kogo reprezentowali, bo nie mieli identyfikatorów. Jeszcze tego samego dnia zaczęła się dyplomatyczna ofensywa państwa B, które twardo przekonywało o potrzebie samostanowienia spornego regionu. A w samym regionie rozpoczęła się zmasowana akcja propagandowa przy użyciu tak tradycyjnych narzędzi jak ulotki i samochody z megafonami.
Do zbudowania tego scenariusza użyłem elementów, które wykorzystała Rosja m.in. podczas napaści na Ukrainę w 2014 r. i ataku propagandowego na Łotwę z początku 2015 r. Agresywna polityka wschodniego sąsiada to realne zagrożenie w naszym regionie. Niejedyne – trwająca w Europie od ponad roku pandemia pokazuje, że współczesne państwa nie muszą się mierzyć jedynie z wyzwaniami natury militarnej – często wymagające problemy mogą mieć podłoże naturalne, jak choćby wielkie susze i pożary, które w ubiegłym roku dotknęły Australię, Syberię czy Kalifornię.
Reklama
Właśnie mając na uwadze również takie zagrożenia, w ostatnich latach w państwach nordyckich renesans przeżywają obrona totalna i bezpieczeństwo całościowe. Za tymi pojęciami kryje się obrona militarna oraz cywilna, obrona przed dezinformacją – przede wszystkim w internecie, chronienie infrastruktury krytycznej – np. sieci przesyłowych, oraz zabezpieczenie podstawowych artykułów żywnościowych i leków - wyjaśnia DGP Justyna Gotkowska, analityczka zajmująca się bezpieczeństwem w Ośrodku Studiów Wschodnich.
Reklama