Opłacie za wprowadzanie gazów lub pyłów do powietrza podlegają nie tylko wyziewy z kominów i wyciągów, lecz także emisje wynikające na przykład z wysychania polakierowanych powierzchni. W przypadku płynów do dezynfekcji do środowiska dostaje się parujący alkohol etylowy (którego zawierają co najmniej 70 proc.). Oznacza to, że ich stosowanie prowadzi do emisji lotnych związków organicznych, a to podlega opłacie.
W środki, które chronią przed zakażeniem koronawirusem, wyposażane są sklepy, stacje benzynowe, urzędy, szpitale, przychodnie. Przedsiębiorcy udostępniają je klientom i pracownikom podczas epidemii – zostali do tego zobligowani przez prawo, m.in. przez rozporządzenie Rady Ministrów z 31 marca 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. poz. 566) i kolejne. Teraz mają wątpliwości, czy powinni rozliczać się z emisji pochodzących z płynów do dezynfekcji rąk w opłacie za korzystanie ze środowiska – termin upływa 31 marca.
Według Ministerstwa Klimatu i Środowiska, a dokładnie departamentu ochrony powietrza i polityki miejskiej, tak.
To tylko opinia, ale i tak namieszała
Pytanie w tej sprawie opolski urząd marszałkowski skierował do resortu jeszcze w lipcu ubiegłego roku. Ministerstwo odpowiedziało, że przepisy antykryzysowe nie zwalniają „podmiotów korzystających ze środowiska” z obowiązku ponoszenia tych opłat, w tym także za płyny do dezynfekcji. Resort zastrzegł jednak, że przedstawione stanowisko jest tylko opinią i nie może być traktowane jak wiążąca wykładnia przepisów.