Prezes JSW Jarosław Zagórowski wyliczał, że górnik ścianowy powinien na początku lutego w ramach wyrównania otrzymać ok. 1,5 tysiąca złotych na rękę, oraz podwyżkę wynagrodzenia - w 2008 na poziomie ok. 10 procent - to wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w spółce.

Reklama

Strajkujący i zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej ustalili w porozumieniu, że zostanie powołany zespół, który od lutego rozpocznie prace nad zasadami wyrównania płac w kopalniach JSW do końca 2010 roku. Pierwotnie spółka dawała sobie na to o rok więcej czasu.

"To duży kompromis, który udało nam się uzyskać, po niedawnym połączeniu dwóch dużych podmiotów: JSW i kopalni <Budryk>. Ten proces nie był łatwy, przede wszystkim od strony społecznej" - powiedział prezes JSW Jarosław Zagórowski.

"Trudno mówić o sukcesie po 50 dniach protestu" - skomentował dzisiejszą umowę jeden z liderów protestujących Wiesław Wójtowicz. "Po takim czasie podpisanie porozumienia to porażka wszystkich, jednak podpisanie porozumienia w ogóle, to sukces całej strony społecznej spółki. Będzie pełny, jeśli porozumienie zostanie zrealizowane" - dodał Wójtowicz.

Reklama

Rozmowy o tym, jakie płace zadowolą strajkujących, trwały tak długo, że śmiało można nazwać je maratonem. W końcu obie strony dogadały się. Porozumienie kończące strajk w "Budyku" jest podpisane.

Górnicy strajkujący w tej śląskiej kopalni byli pod coraz większą presją swoich kolegów, którzy nie brali udziału w proteście i chcieli normalnie pracować. Codziennie pod bramą zakładu wybuchały ostre kłótnie tych, którzy przyszli sprawdzić, czy już mogą zjechać do fedrowania węgla, a protestującymi i blokującymi kopalnię górnikami.

Trwający 46 dni strajk - jeden z najdłuższych w polskim górnictwie - mocno nadwątlił jeszcze niedawno dobrą sytuację ekonomiczną kopalni "Budryk" - jednej z najnowocześniejszych w Polsce.

Reklama

Strajk wybuchł po tym, jak ten zakład - kiedyś samodzielny - włączono do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Protestujący żądali zrównania ich płac ze średnim wynagrodzeniem w JSW.

Ten protest mocno wspierały żony strajkujących górników. Przyjechały nawet do Warszawy i żądały spotkania z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem, który jest jednocześnie ministrem gospodarki. Jednak wicepremier nie rozmawiał z nimi, twierdząc, że właściwą stroną do negocjacji jest zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej, a nie on.