Nabywcy płacą więc za możliwość zakupu papierów więcej, niż uzyskają ze zwrotu pożyczonego kapitału i odsetek. Z punktu widzenia Polski to certyfikat jakości dla gospodarki i finansów publicznych, bo taka sztuka udaje się najbardziej wiarygodnym emitentom z Eurolandu. Jednocześnie inwestorzy, którzy chcieliby kupić podobny papier od Niemców, musieliby zgodzić się na jeszcze gorsze warunki. Jest to więc sytuacja korzystna zarówno dla MF, jak i nabywców.

Reklama

Niemal 80 proc. emisji trafiło do kupców z zagranicy. W tej grupie najwięcej papierów kupili inwestorzy z Niemiec i Austrii (20 proc.) oraz Wielkiej Brytanii i Irlandii (15 proc.). Z perspektywy rynkowej wiarygodności Polski istotne jest, że wśród podmiotów, które objęły euroobligacje, 17 proc. stanowiły banki centralne i instytucje publiczne.

Ich strategia zakłada kupowanie, tylko najbezpieczniejszych aktywów.

CZYTAJ WIĘCEJ W ŚRODOWYM WYDANIU DGP>>>