Wśród zagranicznych inwestorów, którzy pożyczają polskiemu rządowi pieniądze, ci ze Stanów Zjednoczonych byli przez lata niekwestionowanym liderem. Ministerstwo Finansów (MF) udostępnia szczegółowe statystyki nabywców obligacji skarbowych od kwietnia 2014 r. Wówczas kupcy z USA mieli rządowe papiery warte ponad 47,5 mld zł. Numer dwa na liście – Luksemburg miał portfel wart ok. 31 mld zł, a zajmująca trzecią lokatę Japonia prawie 17 mld zł. Od tego czasu doszło do potężnych przetasowań, a banki i fundusze z USA – według najaktualniejszych danych na koniec listopada ubiegłego roku – mają obligacje wyemitowane w złotych warte zaledwie 6,7 mld zł. To plasuje inwestorów ze Stanów Zjednoczonych dopiero na piątym miejscu wśród kupujących nasze papiery skarbowe. Wyżej są Japonia, Luksemburg, Niderlandy i Irlandia.
Z danych resortu finansów wynika, że amerykańska hegemonia została przerwana w marcu 2017 r. Na pozycję lidera wśród kupujących wskoczyła wówczas Japonia i do dzisiaj nikt jej nie zdetronizował. USA długo jednak trzymały drugą lokatę, ale z czasem inwestorzy z tego kraju zaczęli się osuwać na coraz niższe pozycje, a ich portfel obligacji sukcesywnie się kurczył.
Skąd taka niechęć do pożyczania polskiemu rządowi? Zdaniem MF gracze ze Stanów Zjednoczonych nie utracili zaufania do naszej gospodarki, a szybko spadające zaangażowanie w obligacje – tylko w ubiegłym roku zmniejszyło się o niemal 44 proc. – to głównie efekt normalizacji polityki pieniężnej za oceanem.
Reklama
Zjawisko to miało jednak charakter stopniowy i miało miejsce przy spadających rentownościach SPW (polskich skarbowych papierów wartościowych – red.) – tłumaczy resort finansów. Eksperci ministerstwa zwracają uwagę, że w 2019 r. rentowności amerykańskich obligacji na tzw. krótkim końcu krzywej rentowności, czyli o zapadalności 1–2 lata, były wyższe niż nasze odpowiedniki. To znaczy, że dawały więcej zarobić. Natomiast 5- i 10-letnie papiery miały bardzo zbliżoną dochodowość.
Biorąc pod uwagę rentowność inwestycji oraz ryzyko kursowe, część inwestorów zamieniła rynek polski na USA. Jednak proces ten rozłożony był na kilka lat, a dzięki zdywersyfikowanej strukturze inwestorów krajowych SPW nie miał on negatywnego wpływu na poziomy rentowności – podkreśla MF.
Trend odwrotu od polskiego długu przez zagranicę jest trwały. Chociaż Japonia posiada ich najwięcej, to azjatyccy inwestorzy najmocniej ograniczyli zakupy rządowych papierów w złotych w ubiegłym roku. Ekonomiści Santander Bank Polska SA przewidują, że gracze z zagranicy będą nadal redukowali stan posiadania polskich obligacji. Głównie z powodu oczekiwanego wzrostu rentowności na rynkach bazowych, czyli głównie w strefie euro czy USA.
Eksperci banku uważają, że „w Polsce obserwować będziemy ujemne i dalej spadające z powodu rosnącej inflacji, realne rentowności, płaską krzywą i spowalniający wzrost gospodarczy”. Dlatego ich zdaniem zagranicznym inwestorom trudno może być znaleźć powód do trzymania polskich obligacji.
Dla finansowania potrzeb pożyczkowych nie jest to jednak wielki problem. Z jednej strony są one w ujęciu netto relatywnie niewielkie, bo w ostatnich latach udało się ograniczyć deficyt budżetowy, a dodatkowo ten rok ma pokazać zbilansowany poziom wydatków i dochodów państwa. Z drugiej strony obligacje są ciągle chętnie nabywane przez sektor bankowy, bo zostały jako aktywo wyłączone z tzw. podatku bankowego.