Dobre dane na temat sytuacji w gospodarce w pierwszym półroczu w połączeniu z zapowiedziami nowych wydatków socjalnych z budżetu skłoniły ekonomistów do wyraźnego podniesienia oczekiwań co do tempa wzrostu gospodarczego w całym 2019 r. Średnia prognoz w ankiecie DGP to obecnie 4,6 proc. wobec 4,1 proc. przed trzema miesiącami.
Prognozy popytu konsumpcyjnego są minimalnie słabsze niż te sprzed trzech miesięcy. Obecnie analitycy spodziewają się wzrostu o 4,4 proc. Powód: dane dotyczące tego właśnie wskaźnika były jedynymi, które w I kwartale rozczarowały. W drugiej połowie roku wsparciem dla konsumpcji będzie rozszerzenie programu 500 plus na pierwsze dziecko w rodzinie.
Wzrost PKB powinien podnosić inwestycje. W tej kwestii I kwartał przyniósł duże, pozytywne zaskoczenie i według analityków, nawet jeśli kolejne odczyty będą coraz niższe, to w skali całego roku wciąż możemy liczyć na dynamikę nakładów inwestycyjnych rzędu 8,5 proc.
Reklama
Przyszły rok powinien już przynieść wyhamowanie nadzwyczajnego tempa wzrostu PKB, czyli powrót do normalności. Średnia z ankiet to 3,7 proc. Podobne są oczekiwania rządu zawarte w założeniach do przyszłorocznego budżetu. Tyle że zdaniem analityków pod koniec 2020 r. gospodarka może rosnąć już w tempie nieprzekraczającym 3,5 proc. Efekt poszerzenia 500 plus będzie wygasał, choć zdaniem Piotra Soroczyńskiego z Krajowej Izby Gospodarczej powiększone transfery z budżetu do rodzin mogą spowodować, że w 2020 r. zdołamy utrzymać wzrost powyżej 4 proc.
Na początku 2020 r. inflacja osiągnie poziom 3,3–3,4 proc.
Hamować będą też nakłady na środki trwałe. – Na spowolnienie w inwestycjach złoży się kończenie projektów infrastrukturalnych współfinansowanych ze środków unijnych oraz spadek nakładów na budowę mieszkań przez deweloperów w dużych miastach. Jedyna kategoria, która będzie stabilnie rosła w najbliższych latach, to zakup maszyn i urządzeń w związku z postępującą automatyzacją polskiej gospodarki – uważa Adam Czerniak, ekonomista Polityki Insight. Jego zdaniem pod koniec przyszłego roku inwestycje będą już w okolicach zera, a być może nawet lekko poniżej.
Na rynku pracy analitycy nie spodziewają się już wyraźnej poprawy. Ich zdaniem pod koniec tego i kolejnego roku stopa bezrobocia rejestrowanego będzie wynosiła 5,3 proc. Choć w drugiej połowie 2020 r. otrzemy się o poziom 5 proc.
Inflacja – po wzrośnie do 2,6 proc. w czerwcu – w kolejnych miesiącach powinna nieco osłabnąć. W górę zacznie iść pod koniec 2019 r., a na początku 2020 r. osiągnie 3,3–3,4 proc. Stąd już niedaleko do górnego pułapu celu Rady Polityki Pieniężnej (cel, osiągnięty właśnie po kilku latach niskiej inflacji i deflacji, to 2,5 proc. z możliwością odchyleń o 1 pkt proc. w górę i w dół). W powszechnym oczekiwaniu takie przyspieszenie wzrostu cen nie skłoni wciąż RPP do zmian stóp procentowych. Podwyżki oczekuje jedynie Piotr Soroczyński z KIG. O braku podwyżek stóp w długiej perspektywie od dłuższego czasu mówi Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego. Niedawno zasugerował nawet, że w razie wyraźniejszego spowolnienia wzrostu istnieje przestrzeń do obniżek. Główna stopa NBP od ponad czterech lat wynosi 1,5 proc.
W ankiecie DGP wzięli udział ekonomiści następujących instytucji: Banku Gospodarstwa Krajowego, Banku Handlowego, Banku Millennium, Banku Ochrony Środowiska, Banku Pekao, Banku Pocztowego, Credit Agricole Banku Polska, ING Banku Śląskiego, Krajowej Izby Gospodarczej, mBanku, PKO BP, Polityki Insight, Santander Banku Polska.