Dzisiaj jesteśmy po bardzo bezpiecznej stronie mocy i tęczy – cieszył się Mateusz Morawiecki, gdy w 2017 r. polskie PKB rosło w tempie 4 proc. Zapewne po tym, gdy wzrost w III kw. 2018 r. przekroczył 5 proc., szef rządu był w jeszcze lepszym nastroju. A jednak w odczuciu co najmniej 13 proc. Polaków rzeczywistość cały czas skrzeczy. Mowa o tych, którzy według październikowych doniesień GUS żyją poniżej progu ubóstwa dochodowego. Oni tęczy dawno nie widzieli, mocy nie uświadczyli. Można pocieszać się, że w 2015 r. odsetek skrajnie biednych był wyższy i wynosił 14,4 proc., ale spadek o 1,2 pkt proc. w ciągu trzech lat nie jest spektakularnym rezultatem. Od programów socjalnych z plusem w nazwie oczekiwano większych efektów.

Reklama

Nie istnieje ustawa znosząca ubóstwo. Na szczęście są na to inne sposoby – i to takie, które stosować możemy sami, bez pomocy polityków. Jeden z nich ma zresztą sporo wspólnego z mocą i tęczą, o których wspomniał premier. To baśnie.

Czytane dzieciom od kołyski uzbrajają je w cechy konieczne do stawienia czoła dorosłemu życiu, trudnej kapitalistycznej rzeczywistości, a nawet ją tłumaczą. Zaraz, zaraz – baśnie? Takie o Czerwonym Kapturku, trzech świnkach albo krasnoludkach? Tak.