Sekretarz handlu USA Wilbur Ross oświadczył, że jego kraj nakłada 25-proc. cła na stal i 10-proc. cła na aluminium z Unii Europejskiej, Kanady i Meksyku. Taryfy będą obowiązywać od północy w piątek czasu w USA (godz. 6 rano w Polsce).

Reklama

Jean-Claude Juncker w oświadczeniu ocenił po tej decyzji, że wprowadzenie ceł jest bezzasadne i niezgodne z zasadami Światowej Organizacji Handlu (WTO). Jest to po prostu protekcjonizm - dodał. Oznajmił, że USA nie pozostawiają Wspólnocie innego wyboru, niż rozstrzygnięcie sporu w ramach WTO i nałożenie dodatkowych ceł na szereg towarów przywożonych z USA. Będziemy bronić interesów Unii, w pełnej zgodności z międzynarodowym prawem handlowym - podkreślił.

Szef KE zaznaczył, że UE cały czas współpracuje z USA, aby wspólnie rozwiązać problem nadwyżki zdolności produkcyjnych w sektorze stalowym na świecie. Podkreślił jednak, że UE nie jest źródłem tego problemu i także odczuwa skutki tej nadwyżki.

Dlatego, jak zapewnił, Unia jest zdecydowana pracować nad rozwiązaniem problemu z partnerami. Konsekwentnie wskazywaliśmy na otwartość w rozmowach na temat sposobów poprawy dwustronnych stosunków handlowych z USA, ale jasno daliśmy do zrozumienia, że UE nie będzie negocjować pod groźbą - zaznaczył.

Decyzję USA skomentowała też unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmstroem. Jak podkreśliła, UE zrobiła wszystko, aby uniknąć decyzji administracji prezydenta Donalda Truma. Przypomniała, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy rozmawiała przy licznych okazjach z Rossem, przekonując, aby UE była w pełni, na stałe i bezwarunkowo zwolniona z tych ceł, o co też prosili przywódcy UE. Podczas tych rozmów - jak napisała - USA próbowały wykorzystać zagrożenie związane z nałożeniem ceł jako "dźwignię" do uzyskania koncesji z strony UE.

Nie jest to sposób, w jaki prowadzimy interesy, a już na pewno nie pomiędzy długoletnimi partnerami, przyjaciółmi i sojusznikami. Teraz, gdy mamy jasność sytuacji, reakcja UE będzie proporcjonalna i zgodna z zasadami WTO. Zamierzamy złożyć tę sprawę do WTO, ponieważ amerykańskie cła są wyraźnie sprzeczne z uzgodnionymi przepisami międzynarodowymi, nałożymy również środki równoważące i podejmiemy wszelkie niezbędne kroki w celu ochrony unijnego rynku - zaznaczyła.

Amerykańskie cła wpłyną na unijny eksport do USA, który w ub.r. odpowiadał wartości 6,4 miliarda euro. UE - jak podkreśliła komisarz - była przygotowana na amerykańską decyzję i jest gotowa zareagować na restrykcje handlowe USA dotyczące stali i aluminium szybko, stanowczo, proporcjonalnie i w sposób w pełni zgodny z zasadami WTO.

Reklama

1 czerwca UE zamierza rozpocząć postępowanie sądowe przeciwko USA w WTO. Decyzję tę podjęło kolegium komisarzy 29 maja, a w tym samym dniu przeprowadzono konsultacje z państwami członkowskimi. Celem amerykańskich środków jest - jak podkreśla KE - przede wszystkim ochrona amerykańskiego przemysłu przed zagraniczną konkurencją, co oczywiście stoi w sprzeczności z zasadami WTO.

Jeżeli chodzi o cła odwetowe, która UE zamierza wprowadzić, będą one odzwierciedlały szkody spowodowane europejskim producentom przez amerykańskie cła. Lista amerykańskich produktów jest gotowa. Została też skonsultowana z państwami członkowskimi i "zainteresowanym stronami".

Komisja zapowiedziała też, że jest zdecydowana chronić europejskie rynki stali i aluminium przed szkodami spowodowanymi przez dodatkowy import, który może pojawić się w UE w wyniku zamknięcia rynku USA.

Postępowanie w sprawie możliwego nałożenia środków ochronnych na stal rozpoczęto w tej sprawie 26 marca. Komisja ma dziewięć miesięcy na podjęcie decyzji, czy konieczne będzie wprowadzenie tych środków. Decyzja ta może również zostać podjęta znacznie wcześniej w trakcie postępowanie, jeżeli KE uzna, że należy działać szybko.

Prezydent USA Donald Trump w marcu podpisał rozporządzenie nakładające m.in. na UE cła na import stali w wysokości 25 proc., a aluminium - 10 proc. Powołał się na przepis z 1962 roku - a więc z lat zimnej wojny - który pozwala mu na ograniczenie importu i nałożenie nieograniczonych ceł, jeśli przemawia za tym bezpieczeństwo narodowe. Następnie odroczył wejście w życie ceł początkowo do 1 maja, a następnie 1 czerwca. UE w negocjacjach z Waszyngtonem starała się o stałe zwolnienie Wspólnoty z taryf.

W reakcji na protekcjonistyczne decyzje Stanów Zjednoczonych UE zapowiedziała wcześniej, że jest gotowa na wprowadzenie odwetowych ceł na towary eksportowane przez USA, w tym na produkty takie jak burbon (amerykańska whisky) czy motocykle marki Harley Davidson.

Emilewicz: Polska nie straci na amerykańskich cłach na aluminium i stal

Polska nie straci na wprowadzeniu przez USA ceł, ponieważ nasz eksport do Stanów Zjednoczonych jest znikomy i nasz rynek tego nie odczuje, ale odczuje to rynek europejski - mówiła minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz w piątek w telewizji wPolsce.

- Jest to zburzenie pewnego konsensusu, który obowiązywał od wielu lat w zakresie wymiany handlowej - dodała.

Jak tłumaczyła, amerykańskie cła to instrumenty bardzo mocno skierowane przeciwko nadmiernemu, zdaniem prezydenta Donalda Trumpa, eksportowi z UE do USA wyrobów z branży motoryzacyjnej.

To jest poważny problem i wspieramy Komisję Europejską. Wyraziliśmy też pewne zaniepokojenie, że jest to zburzenie pewnego konsensusu, który obowiązywał od wielu lat w zakresie wymiany handlowej i że jest to sprzeczne z zasadami Światowej Organizacji Handlu - powiedziała Emilewicz.

Przypomniała, że KE rozważa skargę właśnie do WTO, ale - jak dodała - rozważane jest też przyjęcie równoważnych działań, które miałyby ograniczyć import, przekierowany z innych krajów objętych amerykańskimi cłami. Dzisiaj obawiamy się, że będziemy mieli nadmierny wpływ tego typu towarów do Europy - wyjaśniła Emilewicz.

Minister zaznaczyła, że toczy się też dyskusja nad tym, jakie towary z USA obłożyć cłami w ramach ewentualnych retorsji. Przestrzegamy przed tym, mówimy, że jesteśmy zaniepokojeni, wzywamy do rozwagi, i do poważniejszego potraktowania Europy przez USA, żebyśmy się nie cofnęli do wojen celnych z XIX w. Towar za towar to radykalna odpowiedź. Mówimy, że to nie jest dobra droga. Wojny celne nam nie służą - powiedziała Emilewicz. Jak oceniła, dziś rosnące światowe potęgi są w Azji, a "równoważenie ich może być budowane tylko w sojuszu USA z Europą". Ani same Stany, ani sama Europa sobie nie poradzą - dodała.