Pierwotna wersja projektu ustawy przewidywała roczne skutki finansowe na kwotę 29,50 zł na mieszkańca, co przy czteroosobowej rodzinie podnosiłoby roczne rachunki o 120 zł. Obecna wersja projektu mówi już o 11,50 zł na głowę. Samorządy dążą do trzykrotnie niższej, czyli 4 zł.
– Naszym zdaniem propozycje stawek są wciąż mocno zawyżone. Będziemy się domagali ich trzykrotnej obniżki – zdradzają nam samorządowcy.
Rząd jest pod coraz większym naciskiem władz lokalnych, a te z kolei podlegają presji dużych graczy rynkowych, np. browarów, dla których woda jest istotnym kosztem produkcji.
Reklama
Komunalne spółki wodociągowe płacą dzisiaj Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ok. 7 gr za metr sześcienny. Propozycja resortu to 70 gr za wodę podziemną. A w przypadku wody używanej na cele produkcji napojów – nawet 3 zł.
Samorządy wyliczyły, że ich spółki wodociągowe nie będą w stanie udźwignąć takich podwyżek. Efektem będzie przerzucenie części kosztów na mieszkańców. Jak informowaliśmy w lipcu, lokalne władze spodziewają się średniego wzrostu rachunków za wodę o 15–17 proc. Ile to będzie teraz?
Rzecznik ministerstwa Paweł Mucha potwierdza jedynie, że urzędnicy na nowo przyglądają się widełkom cenowym.