Główny Urząd Statystyczny potwierdził w piątek swoje wcześniejsze szacunki, że produkt krajowy brutto był w II kw. o 3,3 proc. wyższy niż rok wcześniej, czyli jego wzrost był nieco wolniejszy niż w I kw. tego roku (wtedy wynosił 3,6 proc.). Pokazał też, jak wzrost PKB wyglądał w szczegółach.
Okazało się, że wiosną nasza gospodarka opierała się głównie na konsumpcji. Popyt ze strony gospodarstw domowych był o 3 proc. większy niż rok wcześniej i odpowiadał za dwie trzecie całego wzrostu PKB. W dużo mniejszym stopniu napędzały gospodarkę inwestycje, które rosły najwolniej od półtora roku. Ich wzrost o 6,4 proc. wobec 11,4 proc. w I kw. był dla ekonomistów pewnym rozczarowaniem.
Spowolnienie wzrostu po bardzo dobry pierwszym kwartale nie powinno być dużym zaskoczeniem, choć skala wyhamowania była głębsza niż oczekiwania. Biorąc pod uwagę tylko nieznaczne wyhamowanie dynamiki wartości dodanej w budownictwie, głębsza skala spowolnienia musiała dotknąć nakłady firm na maszyny i urządzenia – skomentowali ekonomiści Banku Millennium. Według nich rozczarowaniem, choć dużo mniejszym, były też wyniki konsumpcji. Sytuacja na rynku pracy, rosnące dochody Polaków i lepsze nastroje w badaniach koniunktury wskazywały, że dynamika popytu konsumpcyjnego będzie wyższa.
Reklama
Inaczej niż w poprzednim kwartale wzrostu PKB nie napędzał także handel zagraniczny. Dane publikowane wcześniej przez Narodowy Bank Polski były optymistyczne: w pierwszej połowie tego roku nie było miesiąca, w którym notowalibyśmy deficyt w obrotach handlowych, a w II kw. nadwyżka przekroczyła miliard euro. Ale według GUS dynamika importu była minimalnie większa niż eksportu. W efekcie eksport netto miał zerowy wkład we wzrost PKB (trzy miesiące wcześniej dołożył więcej niż 1 pkt proc.).
Zdaniem ekonomistów wszystkie czynniki, które w II kw. nie wypadły tak, jak można było oczekiwać, w kolejnych miesiącach powinny się przyczynić do przyspieszenia PKB. Konsumpcja, nawet jeśli nie ruszyła w pierwszej połowie roku, to w drugiej powinna już przyspieszyć. To samo z inwestycjami: wsparciem dla nich będą pieniądze z nowej unijnej perspektywy finansowej. Dodatkowo pomóc mogą wybory – poprzedzający je okres przynosi zwykle oddawanie dużych projektów, które wlicza się do nakładów na środki trwałe. Oprócz inwestycji urosnąć powinny także zapasy: po pierwsze dlatego, że zwykle są one zwiększane w miarę poprawy koniunktury, po drugie dlatego, że niskie ceny surowców skłaniają do dokonywania ich zakupów.
Lepiej powinno być i w handlu zagranicznym. – Eksporterzy w warunkach nałożonego przez Rosję w ubiegłym roku embarga na polskie produkty rolno-spożywcze radzą sobie całkiem nieźle i jeśli przyspieszać będzie gospodarka strefy euro, eksport powinien także szybciej rosnąć w kolejnych kwartałach – uważa Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Jeszcze niedawno ekonomiści byli zdania, że w drugim półroczu dynamika PKB może sięgać nawet 4 proc. Co teraz? – Nadal spodziewam się przyspieszenia wzrostu, ale zdecydowanie mniejszego niż ja i konsensus rynkowy oczekiwaliśmy kilka miesięcy temu – przyznaje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Do końca roku wzrost nadal może zbliżyć się do 4 proc., ale przekroczenie tej granicy jest mało prawdopodobne – uważają z kolei analitycy mBanku. ©?