Wydawało się, że do dużych spadków cen akcji na giełdzie w Szanghaju inwestorzy na całym świecie zdążyli się już przyzwyczaić. Ale wczoraj chiński rynek akcji znów zdołał zrobić niemiłą niespodziankę – główny indeks Shanghai Composite spadł o niemal 8,5 proc. Tak dużej przeceny nie było tam od lutego 2007 r. Chińska giełda jest obecnie trzecim co do wielkości rynkiem akcji na świecie. Nic więc dziwnego, że w ślad za Chińczykami akcje sprzedawali też gracze giełdowi w Europie i Ameryce. Nasz WIG20 był jednym z niewielu indeksów dużych spółek, który wczoraj zyskał na wartości, ale stało się tak głównie za sprawą dużej zwyżki KGHM.
Bezpośrednim powodem wczorajszej przeceny w Szanghaju były doniesienia, że w czerwcu zyski chińskich firm były niższe niż rok wcześniej. To kolejna oznaka spowolnienia gospodarki Państwa Środka. Giełdę pogrążyły też informacje, że państwowy fundusz China Securities Financial Corporation (CSFC) zwrócił przed terminem część pieniędzy pożyczonych z banków komercyjnych na zakupy akcji. Fundusz był w ostatnich tygodniach wykorzystywany przez władze w Pekinie do ograniczania spadków kursów poprzez kupowanie taniejących akcji za pieniądze z kredytów, w nadziei, że gdy koniunktura się poprawi, być może będzie można sprzedać je z zyskiem. Inwestorzy uznali, że skoro CSFC oddaje pieniądze, to być może rządowi nie zależy już tak bardzo na zatrzymywaniu negatywnej tendencji. Według części analityków spadki były wywołane przez ograniczanie drobnym graczom przez domy maklerskie możliwości kupowania akcji na kredyt.
Efekt: z ponad 2 tys. spółek, których walory są notowane na giełdzie w Szanghaju, ponad 1,5 tys. straciło na wartości 10 proc. – to zgodnie z chińskimi regulacjami maksymalny zakres zmian cen na jednej sesji. Wśród najmocniej spadających były też największe chińskie firmy, jak zatrudniający pół miliona ludzi koncern PetroChina (spadek o 9,6 proc.), China Petroleum (-9,9 proc.) czy producent pociągów i autobusów CRRC Corp. (-10 proc.). Spadały także, choć w nieco mniejszym stopniu, akcje banków, które dominują wśród największych spółek, których akcjami handluje się w Szanghaju.
Chińska giełda od dłuższego czasu notowała solidne wzrosty, które oddawały tempo rozwoju tamtejszej gospodarki. Od połowy marca ceny akcji w Szanghaju i Szenzen zaczęły zyskiwać dużo mocniej niż dotąd – za sprawą komentarzy w państwowych mediach, że spółki są niedowartościowane. To wywołało skok zainteresowania papierami wartościowymi ze strony przeciętnych obywateli – co miesiąc otwierano tam kilka-kilkanaście milionów nowych rachunków maklerskich. W czerwcu wartość rynkowa spółek notowanych na chińskiej giełdzie przekroczyła nawet 10 bln dol. Później jednak nastąpiła fala wyprzedaży i na przełomie czerwca i lipca władze podjęły szereg nadzwyczajnych działań, których celem było zahamowanie trendu. Oprócz ograniczania dostępności kredytów dla inwestorów wstrzymano przeprowadzanie nowych ofert publicznych, a lokalne domy maklerskie zobowiązały się do wydania niemal 20 mld dol. na zakupy akcji.
Reklama
Atrakcyjność akcji spółek maleje w miarę napływających sygnałów o pogarszaniu się koniunktury w chińskiej gospodarce. To zaś ma znaczenie również dla inwestorów na innych kontynentach. Niższy wzrost PKB Chin oznacza zmniejszenie zapotrzebowania na surowce, np. miedź, która jest najtańsza od 2009 r., czy ropę naftową, której cena w ostatnich dniach znów spadła poniżej 50 dol. za baryłkę.
Do tego dochodzi jeszcze jeden czynnik: zbliżające się podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Amerykański bank centralny mówi o nich od pewnego czasu. Analitycy są podzieleni, czy pierwsza podwyżka od 2006 r. nastąpi we wrześniu, czy dopiero pod koniec roku. W sprawie tego terminu być może będzie więcej wiadomo po dwudniowym posiedzeniu Fedu, które rozpoczyna się dziś.

Chińska przecena i podatkowy skok KGHM

Kiepskie perspektywy chińskiej gospodarki wydają się główną przyczyną ostatnich spadków kursu KGHM. Zdaniem części analityków obecna słaba koniunktura w Państwie Środka to dopiero początek wyraźniejszego spowolnienia, jakie wkrótce nastanie. A że to Chiny przez ostatnie lata napędzały światowy rynek miedzi, perspektywa spowolnienia ich gospodarki odbiła się mocno na notowaniach tak metalu, jak i jego producentów, w tym KGHM. Tylko w zeszłym tygodniu kurs naszej miedziowej spółki na GPW spadł o blisko 11 proc., do 90,7 zł na zamknięciu notowań. Na początku piątkowej sesji za akcje KGHM płacono jeszcze mniej – 84,52 zł. Tak mało za tę spółkę płacono ostatni raz ponad trzy lata temu, w połowie 2012 r.
Ale nowy tydzień przyniósł też wieści, które wzmocniły notowania miedziowego giganta. Wczoraj kurs KGHM skoczył aż do 101,3 zł. W stosunku do piątkowego zamknięcia był to wzrost o ponad 11 proc. Przyczyną były najpewniej wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości, partii, która przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi cieszy się obecnie największym poparciem społecznym. Parlamentarzyści PiS chcą likwidacji podatku od kopalin. Podkreślają, że już w lutym 2012 r. zwracali uwagę na to, że wprowadzenie tej daniny spowoduje zahamowanie rozwoju górnictwa miedziowego w Polsce. – Nasze przewidywania okazały się faktem. Niestety rentowność poszczególnych zakładów w zagłębiu lubińskim spada – stwierdził wczoraj poseł Mariusz Błaszczak. (BAM)