Instytucje będące właścicielami największych sieci bankomatów zawiązały koalicję w ramach Rady Wydawców Kart Bankowych - dowiedział się DGP.
- Chcemy zwiększenia przychodów poprzez podniesienie stawki interchange bankomatowej albo przez wprowadzenie możliwości pobierania surcharge - mówi wprost Tadeusz Kościński, szef obszaru direct banking w BZ WBK, który od dłuższego czasu walczy o poprawę zyskowności bankomatów.
Interchange to prowizja, jaką bank, wydawca karty, płaci właścicielowi bankomatu za każdą wypłatę zrealizowaną przez użytkownika karty. Z kolei surcharge to dodatkowa opłata, jaką właściciel bankomatu mógłby pobierać bezpośrednio od użytkownika karty.
Obecnie interchange wynosi 1,2-1,3 zł, co jest na tyle niską kwotą, że wiele banków wzięło ją na siebie, a klientom zaoferowało możliwość bezpłatnego pobierania gotówki ze wszystkich bankomatów - także tych należących do konkurencji. Jeżeli opłata pójdzie w górę, np. do 3 zł, to instytucje mogą stanąć przed koniecznością przerzucenia jej - przynajmniej w części - na klientów.
Drugi scenariusz, przewidujący wprowadzenie surcharge, oznaczałby, że za każdą transakcję w bankomacie klient płaciłby prowizję bezpośrednio do kieszeni właściciela maszyny. Najlepiej zarabiałyby na tym oczywiście te instytucje, które mają najlepiej rozwiniętą sieć bankomatów.
Temat poprawy rentowności tej części biznesu pojawił się w ubiegłym roku, gdy obniżono interchange od transakcji bezgotówkowych, czyli prowizję, jaką właściciele sklepów odprowadzają do banków z tytułu przyjętych płatności kartami. Limit ten jeszcze niedawno wynosił 1,6 proc., a teraz spadł do 0,2-0,3 proc. Banki szukają więc zysków gdzie indziej, m.in. również w bankomatach. Tu bowiem interchange nie jest ustawowo regulowana i zależy wyłącznie od MasterCarda i Visy.