W I kw. tego roku cudzoziemcy wydali nad Wisłą ok. 7,7 mld zł – wynika z danych Urzędu Statystycznego w Rzeszowie. To pierwsze badanie, które obejmowało również obcokrajowców wjeżdżających do Polski od strony innych państw UE.
Wśród tych, którzy przekraczali w tym czasie granicę lądową, najwięcej zostawili u nas przybysze z Niemiec. Na nich przypadło aż 53 proc. ogółu wydatków cudzoziemców w Polsce. Na drugiej pozycji znaleźli się w tym rankingu goście z Ukrainy (16,9 proc.), a kolejne miejsca przypadły tym, którzy przybyli do nas z Białorusi (11,3 proc.), Czech (6,3 proc.), ze Słowacji (5,5 proc.), z Rosji (3,5 proc.) oraz Litwy (3,4 proc.).
Cudzoziemcy przekraczający wewnętrzną granicę Unii Europejskiej najczęściej kupowali u nas paliwo. Tankowanie pochłonęło aż jedną czwartą ich ogólnych wydatków. To nie dziwi, jeśli porówna się ceny po obu stronach granicy. Na przykład litr benzyny Euro 95 kosztuje obecnie w Polsce średnio 5,37 zł, podczas gdy w Niemczech w przeliczeniu aż 6,73 zł, zaś w Czechach – 5,52 zł. Równocześnie jednak nasze paliwo pozostaje droższe niż za wschodnią granicą. Stąd też goście ze Wschodu wydali na nie zaledwie 0,7 proc. kwoty, którą zostawili w Polsce.
Poza paliwem bardzo dużym zainteresowaniem mieszkańców Wspólnoty cieszyły się papierosy, na które przybysze z Niemiec przeznaczali aż jedną piątą zawartości swojego portfela przeznaczonego na zakupy. Tymczasem sąsiedzi zza wschodniej granicy wydawali na wyroby tytoniowe znikome kwoty, bo u nich także te produkty są znacznie tańsze.
Reklama
Nie znamy jeszcze dokładnej struktury innych towarów kupowanych w tym roku przez sąsiadów ze Wschodu. Trend nie zmienia się jednak od lat. Ukraińcy tradycyjnie najwięcej wydają na materiały budowlane, sprzęt RTV, AGD oraz na akcesoria samochodowe. Z kolei wśród cudzoziemców przekraczających granicę polsko-białoruską największym wzięciem cieszą się także sprzęt RTV i AGD, a następnie odzież i obuwie oraz środki czystości i artykuły kosmetyczno-toaletowe. Inne są natomiast preferencje gości przekraczających granicę polsko-rosyjską. Najwięcej wydają oni na odzież i obuwie, mięso i wyroby mięsne oraz na usługi – głównie gastronomiczne i noclegi.
W sumie cudzoziemcy ze Wschodu w I kw. tego roku wydali u nas 2,1 mld zł, czyli blisko 25 proc. więcej niż przed rokiem. Zwiększył się więc ich wpływ na poziom sprzedaży detalicznej województw przygranicznych. A już w ubiegłym roku prawie co ósma złotówka w kasach sklepów i placówek usługowych pochodziła na tych terenach z portfeli Ukraińców, Białorusinów i Rosjan.
Daje to pracę tysiącom osób w handlu, przemyśle, gastronomii, hotelarstwie i transporcie, co ma szczególne znaczenie na słabiej rozwiniętych gospodarczo terenach wschodnich. Zdecydowana większość zakupów jest dokonywana w pasie do 50 km od granicy. Handel przygraniczny odgrywa ogromną rolę dla całej gospodarki. Gdyby zakupy Ukraińców zostały doliczone do naszego eksportu na Ukrainę, byłby on o blisko 40 proc. większy. W przypadku Białorusi wzrósłby o 36 proc.
Zdaniem Kamila Cisowskiego, ekonomisty PKO BP, polska oferta cieszy się uznaniem cudzoziemców ze Wschodu, bo mamy bardzo duży wybór towarów, często zachodnich marek, które są u nas produkowane. – Nie dość, że są one tańsze, to mają też odpowiednie gwarancje na ich użytkowanie – mówi Cisowski. Zakupom sprzyjają też umowy o małym ruchu granicznym z Ukrainą i Rosją. Dzięki nim mieszkańcy strefy przygranicznej mogą się poruszać bez wiz na obszarze sięgającym 30–50 km od wspólnej granicy.
Rosjanie z obwodu kaliningradzkiego mają prawo docierać bez wiz nawet do Gdańska, Gdyni i Sopotu. Można oczekiwać, że dzięki umowom o małym ruchu granicznym będą bite kolejne rekordy w zakupach cudzoziemców ze Wschodu. Nie przeszkadza im nawet wojna, która toczy się na Ukrainie i w związku z którą Rosjanie wprowadzili embargo na import polskich towarów. – Na granicy z obwodem kaliningradzkim mamy obecnie większy ruch cudzoziemców niż przed rokiem – informuje por. Justyna Szubstarska z Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej.
Z kolei sąsiedzi z południa i z zachodu przyjeżdżają nie tylko po paliwo i papierosy, ale także po żywność oferowaną w sklepach i na bazarach oraz usługi, np. fryzjerskie. Niestety nie ma danych o wielkości ich zakupów dokonanych w ubiegłym roku. Nie można więc ocenić, jak się zmieniły.