Szósty z zamówionych przez PLL LOT boeingów 787 dreamliner, który ma zacząć służbę na przełomie marca i kwietnia, najprawdopodobniej będzie latał w barwach bratniego Eurolotu – ustalił DGP. Naszej narodowej linii taki manewr miałby ulżyć finansowo i ułatwić przekonanie Komisji Europejskiej, że wywiązuje się z programu restrukturyzacji, który musi przejść w związku z otrzymaniem 400 mln zł rządowej pomocy.
Eurolotowi, skoncentrowanemu dotąd na krajowym rynku i połączeniach do nieodległych miast za granicą, długodystansowa maszyna umożliwiłaby uruchomienie nowych kierunków. W grę mogą wchodzić rejsy do Ameryki lub na Daleki Wschód. Operacja przekazania samolotu, mimo że gotówkowa, będzie ryzykowna. Właścicielem obydwu firm jest Skarb Państwa. Od grudnia 2012 r. LOT jest pod obserwacją Brukseli, która oczekuje redukcji floty i połączeń, by w ten sposób przywrócić rynkową równowagę w związku z pomocą udzieloną firmie przez rząd. I choć w analizowanym obecnie przez Komisję Europejską planie restrukturyzacji linia zarezerwowała prawo do podnajmu dwóch z sześciu dreamlinerów, to nikt nie spodziewa się, że jeden z nich wynajmie Eurolotowi.
– Zakładam, że linie wiedzą, co robią – mówi Sebastian Gościniarek, partner firmy doradczej BBSG. Według niego KE może wziąć transakcję na celownik, bo kluczowe będą jej szczegóły. Eurolot będzie płacił LOT-owi raty leasingowe. Pytanie, czy te raty będą na poziomie rynkowym, czy sztucznie zawyżonym. W takim przypadku byłoby to specyficznym źródłem finansowania rodzącym podejrzenie o nielegalną pomoc publiczną. Taka praktyka była już stosowana w przeszłości i przyczyniła się do kłopotów finansowych Eurolotu.