Znacznie rzadziej mówi się o Syndromie Dnia Kobiet, czy pojawiającym się regularnie w pierwszej połowie marca początku wahań notowań giełdowych. Na warszawskim parkiecie tego typu zjawisko jest obserwowane od zarania GPW.

Już w marcu 1992 r., a był to pierwszy Dzień Kobiet od uruchomienia giełdy w Warszawie, miał miejsce znaczny spadek indeksów. WIG w ciągu zaledwie 28 sesji (a odbywały się one wtedy tylko dwa razy w tygodniu) stracił ponad 30 proc. swej wartości. Był to dopiero przedsmak tego, co miało się zdarzyć dwa lata później. 8 marca 1994 r. okazał się ostatnim dniem spektakularnej hossy na GPW. Wówczas w Dniu Kobiet zaczęła się równie spektakularna bessa: pod koniec marca i na początku kwietnia WIG potrafił stracić w ciągu jednego dnia ok. 10 proc. Wystarczyło kilkanaście sesji, by indeks schudł o połowę. Na czerwono zapisywały się również Dni Kobiet trzy i cztery lata później. W 1998 r. 8 marca był początkiem prawie tak dotkliwej bessy, jak tak z 1994 r.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ: Kobiety zaszkodzą giełdzie? >>>