Kiedy na początku lat 80-tych Andrzej Czernecki, założyciel HTL Strefa, rozpoczynał w garażu prymitywną produkcję pipet laboratoryjnych, nikt nie przypuszczał, że po 20 latach jego firma zdobędzie ponad połowę rynku w specjalistycznej dziedzinie nakłuwaczy jednorazowego użytku. Owe nakłuwacze to urządzenia niezbędne do podstawowych analiz medycznych - m.in. wykorzystują je chorzy na cukrzycę, którzy mogą pobierać sobie kroplę krwi do codziennych badań poziomu cukru.

Reklama

W szczycie giełdowej hossy przed kryzysem jego firma była warta ponad 1,5 mld złotych.

W 2009 roku lekarze oznajmili mu jednak, że ma przed sobą góra trzy lata życia. Biznesmen walczył bowiem z białaczką. Danego sobie czasu nie zmarnował. Znalazł prawników i pedagogów, którzy zgodzili się zorganizować i poprowadzić jego fundację.

Spieniężyć i oddać biednym kazał wszystko: ulubione Porsche 911, meble z salonu, dzieła sztuki, książki a nawet fotel i...popielniczkę. Pieniądze za sprzedaży firmy przekazał na "kapitał żelazny” założonej przez siebie Edukacyjnej Fundacji im. Profesora Romana Czerneckiego EFC.

Czernecki zmarł 18 maja 2012 roku w wieku 72 lat. Dziś jego fundacja ma już 160 podopiecznych, a za miesiąc organizuje rekrutację młodych talentów. Dysponując kapitałem o wartości kilkuset milionów złotych gdzie odsetki pokrywają bieżące koszty działania, fundacja może spokojnie podejmować zobowiązania na wiele lat.

- Otwieramy drzwi do najlepszych szkół w Polsce i za granicą. Opłacamy internat, podręczniki, organizujemy korepetycje, kursy językowe, zapewniamy wsparcie psychologów, i wszystko, co jest potrzebne, aby zdolna młodzież mogła wyrwać się z kręgu biedy i rozpocząć naukę w wymarzonej szkole albo studiach - mówi "Wprost" Igor Czernecki, syn przedsiębiorcy.

Pytany, dlaczego to nie on lub jego brat Andrzej odziedziczyli schedę po ojcu odpowiada skromnie: - My już swoje otrzymaliśmy. Jesteśmy dorośli i pracujemy na własny rachunek. Więcej nam nie trzeba. A majątek ojca? Hmm. Cały tata, nigdy nie zwracał uwagi na kwestie materialne a pieniądze traktował przede wszystkim jako kapitał pod kolejne inwestycje.