Branża nie słuchała i uwiedziona marzeniami o tym, ilu to kibiców i turystów będzie gościła dzięki mistrzostwom, wznosiła ściany i doklejała gwiazdki. W ciągu pięciu lat przybyło ponad 600 hoteli i 24 tys. pokoi.
Dziś wielkie marzenia zamieniają się w wielki problem. Zarówno hotele, jak i motele, pensjonaty czy domy wczasowe narzekają na brak klientów, co wiele z nich doprowadziło na skraj bankructwa. Jak szacują eksperci, spośród 7 tys. obiektów noclegowych aż 10 proc. zostało już wystawionych na sprzedaż. A co najmniej drugie tyle poważnie rozważa taki scenariusz. Bo jak inaczej odczytywać zamiary inwestorów, którzy dzwonią, chwaląc się, jak to dobrze się im wiedzie, ale jednocześnie informują, że chętnie sprzedadzą obiekt – mówi Jacek Piasta z Instytutu Hotelarstwa.
O tym, że sytuacja w branży jest zła, świadczą także opinie dostawców zaopatrujących hotele w artykuły spożywcze czy świadczące im usługi pralnicze. Przyznają oni, że coraz większą liczbę transakcji zmuszeni są rozliczać za gotówkę.
Kredyt kupiecki nie wchodzi już w grę. Gdy go oferowałem, na zapłatę czekałem miesiącami – mówi Adam Leśniewski, dostawca owoców i warzyw z Wielkopolski.
A będzie jeszcze gorzej, bo firmy, które do tej pory generowały nawet połowę przychodów hotelarzy, zapowiadają cięcia budżetów na marketing. W praktyce oznacza to mniej konferencji i szkoleń. Obiekty, które nastawiały się na obsługę takich imprez, ucierpią najbardziej. Już mówią o 10-proc. spadku względem ubiegłego roku. Kiedyś rezerwacje sal konferencyjnych były robione nawet z rocznym wyprzedzeniem. Teraz nie jest to absolutnie praktykowane. Klientów też jest mniej, więc w zależności od miesiąca mamy albo pełne obłożenie, albo mnóstwo wolnych miejsc – mówi Marta Drzymała z hotelu Orient w Krakowie.
Hotele i obiekty, które świadczą usługi typowo turystyczne czy organizują turnusy rehabilitacyjne, mogą zanotować najmniejszy spadek koniunktury. Ratuje je pogarszająca się sytuacja w Grecji, Hiszpanii czy niepewność w Afryce Północnej. W związku z tym hotelarze na Pomorzu mogą liczyć na Niemców, Duńczyków czy Szwedów, którzy zechcą u nich wypocząć i podreperować zdrowie – uważa Jacek Piasta.
Przyszły rok może zatem upłynąć pod hasłem wyprzedaży na rynku obiektów turystycznych. Ale kto pilnie będzie chciał się pozbyć niedochodowego interesu, i tak będzie musiał liczyć się ze stratą. Bo realne ceny są obecnie znacznie niższe niż wyceny rzeczoznawców. Jeden z obiektów w Małopolsce wyceniany na 10 mln zł został niedawno sprzedany za niecałe 5 mln zł.
Jest jednak grupa, która korzysta na kryzysie w branży hotelarskiej. To klienci, którzy mogą wypocząć o jedną trzecią taniej niż rok temu.
Komentarze (5)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeInteresy te są świetnymi "pralniami" pieniędzy, więc trudno się dziwić, że tak wiele tego typu obiektów było budowanych.
Co do propagandy Tuska, Muchy i całego PO przed Euro 2012, iż do Polski zwali się w czasie jego trwania PONAD 1,5 miliona kibiców - to mógł w takie brednie uwierzyć tylko kompletny głupek...
Skończyło się, jak się miało skończyć - podobno 300.000 ludzi przewinęlo się z zagranicy w Polsce, w czasie Euro. Jeżeli w to wierzyć (wątpliwe!), to większość z nich spędziła w polskich hotelach, pensjonatach i knajpach niewiele czasu.
No i kwestia masowego najazdu Niemców oraz Skandynawów do Polski... Następna propagandowy idiotyzm! Wystarczy stwierdzić, iż za te same pieniądze każdy przedstawiciel tych narodów ma do wyboru: albo 7 dni zakwaterowania w Polsce w średnim hotelu (wraz z wyżywieniem)... albo 7 dni na Minorce, Majorce, w południowej Hiszpanii lub Portugalii (łącznie z przelotem w dwie strony). Oferują to Air Berlin, EasyJet.
Tylko wariat wybierze to pierwsze rozwiązanie!
beda walic do nas turysci drzwiami i oknami sa dla naiwniakow.Wizyty fanow pilki noznej w wiekszosci przypadkow mialy charakter incydentalny. Oczywiscie dobry aparat propagandowy trabil do uszu polakow jakie to walory oferuje nasz kraj ze ci ktorzy znali go tylko z jazdy palcem po mapie w koncu na zywo przekonaja sie do niego.Prawda jest taka ze miasta organizatorzy wpadly po uszy w dlugi,stadiony stana w szranki z rzeczywistoscia praw rynku a hotelarzy czeka trudny okres bo swoj turysta za biedny by zasiedlic hotele a obcy pojedzie tam gdzie dobra pogoda to nie loteria.