W pierwszych czterech miesiącach wartość obrotów produktami spirytusowymi wyniosła jedynie 47,1 mln euro, czyli o 13,5 mln euro mniej niż w zeszłym roku – ogłosił Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy. Jest to spowodowane przede wszystkim drastycznym obniżeniem eksportu spirytusu, który zmalał o blisko 80 proc. z 21 mln do 4,5 mln euro. I nie stało się tak z powodu pogorszenia jakości, ale wzrostu cen wywołanego rosnącymi kosztami surowca oraz pracy. – W ciągu ostatnich dwóch lat litr spirytusu podrożał z 3 zł do 3,90 zł, z czego ponad połowa tego wzrostu przypada na rok ubiegły. To wystarczyło, by produkowany w kraju spirytus okazał się droższy od zagranicznej konkurencji o 3 – 5 eurocentów na litrze, i w efekcie doprowadziło do tak gigantycznego spadku w jego sprzedaży – mówi właściciel jednej z gorzelni.
W tym samym czasie Brytyjczycy oraz Niemcy, którzy również są znani w eksportu spirytusu w Europie, posiłkowali się przy jego produkcji tanim zbożem z dalekich rynków.
Spadki w zagranicznej sprzedaży wyrobów spirytusowych zniwelował nieco większy popyt na polską wódkę. W pierwszych czterech miesiącach tego roku jej eksport zwiększył się o 8 proc. z 15,5 mln euro do 16,1 mln euro. Pytanie tylko, czy taki trend uda się utrzymać w pozostałych miesiącach. Zwłaszcza że od 2009 r. następuje stały spadek sprzedaży napojów spirytusowych w kraju oraz wzrastają koszty produkcji i obsługi finansowej. To może się przełożyć na pogorszenie perspektyw eksportowych, o które producenci dbają mniej, bo ciągle ponad 80 proc. produkcji idzie na rynek krajowy. Niestety, ze względu na trudności finansowe blisko połowa producentów wstrzymała inwestycje budujące potencjał eksportowy, wymuszone przez kryzys cięcia kosztów mogą ograniczyć wielkość eksportu.
Reklama
Podobnie uważa Andrzej Szumowski, prezes Stowarzyszenia Polska Wódka. – Niestety coraz bardziej widać, że zwłaszcza ci mniejsi producenci albo rezygnują z wchodzenia na inne rynki, albo odwlekają decyzję o tym w czasie. A szkoda, bo jedynie polska wódka jest globalnie znana w świecie. Dobrze by było, gdyby na jej renomie zyskiwali wszyscy, a nie tylko kilku producentów – dodaje.
Polmosy niechętnie przyznają się do ograniczania działań eksportowych. Widać jednak, że na mniejszą skalę prowadzą je już we Francji czy w USA, w krajach, które są największymi odbiorcami naszych trunków. Widać też, że polskie Polmosy już od ub.r. odpuszczają sobie dalekie rynki Ameryki Południowej, Chin i Indii, gdzie z kolei potrzeba ogromnych nakładów finansowych na reklamę.