Przedsiębiorcy coraz częściej padają ofiarą szpiegostwa przemysłowego. Problemy z kradzieżą informacji ma co druga firma w Niemczech. W efekcie gospodarka RFN traci rocznie 4 miliardy euro. Takie są wyniki analiz firmy Corporate Trust.
Podobny trend dotyczy wszystkich państw w Europie. Polska nie jest tutaj wyjątkiem. Jak wyliczyła firma Symantec, ofiarą szpiegostwa padła jedna trzecia krajowych przedsiębiorstw. Z kolei gospodarka Wielkiej Brytanii z tego powodu traci 21 mld funtów.
Co ciekawe, w przypadku RFN największym złodziejem przemysłowych sekretów wcale nie są Chiny czy Rosja. Jak wynika z depeszy ambasady USA w Berlinie ujawnionej przez WikiLeaks, liderem w tej dziedzinie jest Francja. Według niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji, na szpiegostwo przemysłowe najbardziej narażone są: przemysł samochodowy, produkcja czystej i odnawialnej energii, przemysł chemiczny, technologie komunikacyjne, optoelektronika oraz technologie zbrojeniowe.
Jednak 300 lat po tym, jak jezuita Francois Xavier d’Entrecolles podpatrzył sekret chińskiej metody wyrobu porcelany, w skali globu to właśnie Chińczycy są mistrzami szpiegostwa gospodarczego. Do najbardziej spektakularnego ataku doszło w ubiegłym roku. Wówczas ofiarą Chińczyków padł amerykański koncern Google. Hakerzy z Państwa Środka przejęli część kodów źródłowych, które są własnością intelektualną firmy. Poza Google’em Chińczycy szpiegują banki, firmy produkujące oprogramowanie komputerowe czy koncerny zbrojeniowe, np. Adobe Systems czy Northrop Grumman. Podobnie jest w przypadku przemysłu samochodowego. Chińskie koncerny na masową skalę produkują auta konstruowane w oparciu o skradzione na Zachodzie technologie. W 2009 roku m.in. firma Yema wypuściła na rynek model SQJ6451, który jest kopią Subaru Forester.
Reklama