Ukraina próbuje się uniezależnić od dostaw rosyjskiego gazu. Kijów płaci za gaz najwięcej ze wszystkich odbiorców Gazpromu.
Ukraiński koncern Naftohaz kupi od Europy początkowo 10 mld m sześc. gazu rocznie – zapowiedział w sobotę szef koncernu Jewgienij Bakulin. Jest to dziesięciokrotnie więcej niż początkowo planowały władze w Kijowie. Większe ilości gazu mają trafić do kraju ze spotowych rynków Europy, gdzie cena surowca jest obecnie niemal dwukrotnie niższa od tej zawartej w kontrakcie z Gazpropem. Ukraińskie władze prowadzą negocjacje z niemieckim RWE, by poprzez zarządzaną przez Niemców słowacką infrastrukturę błękitne paliwo popłynęło w przeciwną stronę niż do tej pory.
Jak oświadczył ukraiński premier Mykoła Azarow, w grę wchodzi także reeksport rosyjskiego gazu przez niemiecki koncern RWE do Ukrainy. Podobnie od kilku miesięcy robi Polska, która dzięki tzw. wirtualnemu rewersowi odkupuje od Niemców rosyjski gaz o kilkadziesiąt dolarów taniej niż bezpośrednio od Gazpromu. Taka sytuacja jest możliwa dzięki temu, że rosyjski koncern stosuje zróżnicowaną politykę cenową wobec swoich odbiorców. Niemcy kupują od Rosjan gaz o kilkadziesiąt dolarów taniej niż Polska.
Ukraina z kolei płaci za rosyjski gaz najwięcej w Europie. Dlatego zamierza ściągać zakupiony przez RWE rosyjski surowiec ze słowackiego terminalu Velké Kapušany w pobliżu swojej granicy.
Reklama
To najłatwiejszy i najtańszy sposób dywersyfikacji rynku gazu. Wystarczy, że Naftohaz wybuduje krótki (kilkaset metrów) gazociąg z Velké Kapušany do rur tranzytowych na terytorium Ukrainy. Tak żeby eksportowany z Rosji gaz chodził po kręgu – z Ukrainy do Słowacji i z powrotem – napisał na swoim blogu analityk Michaił Korczemkin. Ukraińskie gazociągi korzystały już z przesyłu zwrotnego podczas gazowego kryzysu z Rosją na przełomie 2008-2009 r. Wówczas rząd ściągnął w ten sposób gaz z podziemnych magazynów na zachodzie kraju na wschodnie tereny – mówi DGP ukraiński ekonomista Kost Bondarenko. Europa to realna szansa dla Ukrainy na mniejsze ceny gazu. Poprawi to pozycje negocjacyjne Kijowa i wymusi na Gazpromie obniżkę cen gazu – dodaje. Kijów od dwóch lat walczy o zmianę niekorzystnej formuły kształtowania cen. Ukraińcy stawiają sprawę jasno: rewolucja technologiczna w USA i wydobycie gazu z łupków zwiększyło podaż na świecie i obniżyło jego cenę. Optymalną ceną za rosyjski gaz – zdaniem władz w Kijowie – byłoby najwyżej 250 dolarów za tysiąc metrów sześc. Obecnie Ukraina płaci aż 412 dol.
W celu dywersyfikacji dostaw Ukraina prowadzi również rozmowy z Turcją oraz Bułgarią. Chodzi o wykorzystanie bułgarskiej infrastruktury do importu gazu z tureckich terminali LPG. Przesył zwrotny w przypadku Bułgarii stał się możliwy po tym, jak Sofia zbudowała rurociąg umożliwiający transport w odwrotnym kierunku.
Jest realna szansa na uniezależnienie się od rosyjskiego dyktatu. Europejskim koncernom również zależy na zmianie polityki Gazpromu – tłumaczy w rozmowie z DGP ukraiński analityk gazowy Mychajło Honczar.
Ukraińska umowa gazowa
W 2009 r. Ukraina podpisała kontrakty na dziesięć lat. Ustalono w nich formułę określającą co kwartał cenę gazu – 450 dolarów za tysiąc m sześc. pomnożone przez współczynnik zależny od ceny mazutu i oleju napędowego (czyli pośrednio od ceny ropy naftowej). Zgodnie z kontraktem Ukraina co rok musi kupować co najmniej 33 mld m sześc. gazu według klauzuli „take or pay”. Dodatkowo importowany gaz został objęty zakazem reeksportu. Po przyjęciu tej formuły cenowej szybko okazało się, że Ukraina płaci jedną z najwyższych w Europie cen za gaz. Obciążenie nie spadło także po uzyskaniu 30-proc. zniżki cen gazu (ale nie więcej niż 100 dolarów) po podpisaniu w kwietniu 2010 r. porozumienia „flota za gaz”. Gaz odgrywa najważniejszą rolę w bilansie energetycznym Ukrainy (ok. 40 proc.), a ukraińska gospodarka jest jedną z najbardziej energochłonnych na świecie. nd